Krzywda
|
2008-05-25, 04:01:33
Post: #1
Krzywda
|
|||
|
|||
[list]
Przychodziłeś do mnie, byłeś głodny. Nakarmiłam cię. Przychodziłeś do mnie, byłeś spragniony. Gasiłam twoje pragnienie. Przychodziłeś do mnie byłeś samotny, byłeś smutny. Myłam twoje ciało, myłam twoją duszę. Przyglądałeś się i śmiałeś do mnie. Szczęściem wiłam się, jak wstęga niebieska. Przynosiłam ci życie. Byłam szarfą twojego królestwa. Zabrałeś moje doliny, obciąłeś ramiona. Pokorę zakopałeś na pierwszej tamie. Próżnością wypełniłeś się od brzegu do brzegu, żalem i krzywdą. Zadufany arogancie, chory na pychę. Czy mam być czarnym kirem i przynieść ci śmierć? [/list:u] Gdzie się pali książki, dojdzie w końcu do palenia ludzi. Słowa wypowiedziane na zakończenie zjazdu studenckiego w Wartburgu w 1817 roku w związku ze spaleniem na stosie książek uznanych za niezgodne z duchem niemieckim. Heinrich Heine |
|||
2008-05-25, 15:06:28
Post: #2
|
|||
|
|||
Mocne w swojej wymowie i bardzo trafione spostrzeżenia dające możliwośc refelksji nad tekstem i to głebokiej. Pozdrawiam
norbertus |
|||
2008-05-25, 15:23:17
Post: #3
|
|||
|
|||
jeszcze wróce do tego wiersza
|
|||
2008-05-31, 02:01:39
Post: #4
|
|||
|
|||
pisałem te słowa z myślą o rzekach , a rzeka może kojarzyć się z matką
czytających serdecznie pozdrawiam! Gdzie się pali książki, dojdzie w końcu do palenia ludzi. Słowa wypowiedziane na zakończenie zjazdu studenckiego w Wartburgu w 1817 roku w związku ze spaleniem na stosie książek uznanych za niezgodne z duchem niemieckim. Heinrich Heine |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości