Pisanie I Czytanie I Muza
|
2017-11-03, 11:53:10
Post: #1
Pisanie I Czytanie I Muza
|
|||
|
|||
PISANIE I CZYTANIE I MUZA
Pisanie i czytanie i muza to cały mój świat Piszę wciąż ile to już ile to już lat?? I czekam teraz tylko na siebie i na znak Lew w chmurze gołębi nadejdzie - święte TAK.. Płonie we mnie wielka Miłość i Nadzieja Znacie mnie hazardzistę i arcyzłodzieja Moich stu Legionów gotuje się do wojny Dla przyjaciół jestem boski i hojny Gdy nie sypiam chroni mnie ekipa Wierzy w moje słowa każdy kto czyta Ja nie sypiam nigdy 15 minut do godziny W państwie mojem czekają na mnie syny Moje dzieci moje dzieci są blisko A może to wszystko to tylko igrzysko Kłamstwa łeż to potężna łeż to siła Ale jedynie prawda prawemu sercu miła. Ktoś skoczył z wieżowca ktoś się powiesił Najszpetniejszy z ludzi Boga wskrzesił Zaprawdę powiadam kto ma uszy niech słucha! A może to puste słowa może cisza głucha.. Wiatry wyją i morze szumi bezustannie Ktoś znowu utopił się we własnej wannie Samobójstw fala - już mi przeszło Teraz podłoga łóżko lub krzesło Dębowe. Naprawdę nie widzisz ile szczęścia Przychodzi ku tobie każdego września I pisze o tym śpiewam wersy bałamutne Zwiędłe liście mego kwiatu dziś utnę. Oby żył oby na nowo zakwitał ON już tam był już się z gąską witał. I ja tam już jestem to tylko wieczne deja vu Spójrz tu jest ściana a tam otwarte drzwi Skrzydła me czarne wysoko mnie wznieście Skrzydła moje gdzie no gdzie jesteście?? Wobec wszystkiego TU toczy się kula TAM Sięgnąłem nieba otwarłem piekieł bram Wam powiem wszystko obdarzę przypowieścią Napełnię wersów wory prawdy treścią I może te wersy gubią po drodze sens Może to uczta może okruchy może jeden kęs Konsumuj i przeżuwaj chociażby smutek Każda przyczyna łańcuchem wiąże skutek Czyżby?? więc skąd się wzięła jajko i kura Późna już godzina a w Hollywood która Względem Londynu liczymy się wszyscy Dbam ja o nich a oni o mnie bliscy.. I znowu chmura napełnia mnie natchnieniem Czym ci wielbłądem czy raczej brzemieniem. Brakuje Sztuce tej zgrzytu rzemieślnika Mam w mych kradzieżach wielkiego wspólnika I znam siekierę która i mnie obali Widzę ją widzę w najdalszej dali I gdybym chciał mógłbym się uchylić Zaprawdę powiadam mogę się mylić Bo Olbrzym Przypadku gotowy do walki Pod dokumenty zawsze podkładam kalki Mam to w trzech co najmniej znaczeniach Stąpam twardo po brukowych kamieniach I to mi daje moc i zapisuję to w nich Jak kropli wodą żłobię to w tych Jak na papierze w kamieniach się pisze Naświetliłem już każdą retuszowaną kliszę. I przerwa.. zgubiłem sens i znaczenie Słowem się żłobi najtwardsze kamienie Muzyka to moje źródło Muzy mojej śpiew Oddzielam rzetelnie ziarno od plew Pracowity niczym mrówka cierpliwy Chociażby sens mej mowy był krzywy Chociaż byście mnie wszyscy nie rozumieli Tak wiele naprawdę mnie od was dzieli Doskonale układam słowa w spójną całość I znika z mego serca okrutna żałość Może nie kojarzycie ta zajawa nie jest oczywista Każda zwrotka jest krwią soczysta Nic dobrego z wierszy dla mnie nie wyniknie Szepcę głośniej niż ktokolwiek krzyknie Moje ciche słowa po stokroć głośniej wrzeszczą Nawet głowy w portfelu ciszej szeleszczą. Najdalsza z dróg - nie masz jej zgoła Bądź zawsze szczęśliwa zawsze wesoła I choćby mnie zabrakło i choćbym zaniknął Chociażby Bóg jeden krzyknął To Ty trwaj w swych postanowieniach Żłób swoim głosem w twardych kamieniach Jeszcze Ziemia otwarta dla wolnych ludzi Niejeden naprawą świata się trudzi Nudzi już wiersz więc go zakończę Masz we mnie przyjaciela i obrońcę.... 1.05.2009 |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości