Odpowiedz 
 
Ocena wątku:
  • 1 Głosów - 5 Średnio
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Przeklęte- rozdział drugi
2012-09-03, 09:37:09
Post: #1
Przeklęte- rozdział drugi
2. Zaplanowane spotkanie[/align]

Szłam szybkim krokiem nie oglądając się na Angelę. Próbowałam ochłonąć i myśleć trzeźwo. Zgiełk przejeżdżających samochodów i zewsząd dobiegające odgłosy miasta skutecznie mi to utrudniały. Potrzebuję miejsca do pomyślenia…ustronnego…gdzie nikt nie wejdzie mi w drogę. Mruknęłam tylko do Angeli:
-Idziemy do parku- Kolejny brak odzewu uświadomił mi , że Angela jest jak kula u nogi…gdyby nie to ,że bez pilnowania jej już dawno byłabym pokrojona na kawałeczki w laboratorium lub zabita przez łowców -panoszących się i w niebie i na ziemi- zostawiłabym ją na pastwę czegoś gorszego niż los. Na swoje szczęście Angela posiadała pewną istotną umiejętność , mianowicie bezbłędne wyczuwanie niebezpieczeństwa. Dlatego zawsze zabierałam ją w miejsca, gdzie mogłam się dowiedzieć czegoś , choćby i najmniej prawdopodobnej informacji o naszych wrogach. Gdy tylko Angela wyczuwała ,że coś się święci, natychmiast zmykałyśmy gdzie pieprz rośnie. Działało to na ludzi, anioły i demony…chociaż z tymi ostatnimi bywało różnie. Na razie jednak żadnego nie spotkałyśmy bo były zajęte tym co działo się na górze, na nasze szczęście.
Skręciłyśmy w mniejszą boczną uliczkę, na której znajdowało się zaledwie kilka samochodów. Była wąska i znacznie bardziej zaciszna niż ta na której byłyśmy wcześniej. Kamieniczki , które mijałyśmy pochodziły mniej więcej z lat pięćdziesiątych i zdecydowanie potrzebowały renowacji. Gdzie niegdzie leżały stare potłuczone dachówki. Kto wie, może kiedyś któraś wylądowała na głowie jakiegoś nieszczęśnika. Lubiłam tędy chodzić. Mieszkańcy rzadko wystawiali nosy ze swoich starych mieszkań a dodatkowo żyły tu koty. Ten jeden gatunek zwierząt ,który sprawiał ,że stworzenie świata wydawało się mniej bezsensu.
Szłam żwawym krokiem , za sobą słysząc głośne postukiwanie obcasów Angeli. Jakimś cudem opanowała chodzenie w nich po krzywym chodniku takim jak ten którym teraz kroczyłyśmy. Zerknęłam ukradkiem za siebie. Angela z lekko skwaszoną miną w swojej króciutkiej czerwonej sukience, puchowej białej kurteczce i białej wełnianej czapeczce wyglądała jak Polska flaga. Parsknęłam śmiechem mimo woli i usłyszałam zza siebie charakterystyczne zgrzytanie zębami. Spojrzałam po sobie. No tak, może nie byłam boginią seksu, wzrostem nie grzeszyłam ale w czarnych kozaczkach , spranych dżinsach i ukochanej czarnej kurtce czułam się najlepiej. Brak wzrostu nadrabiałam długimi do połowy ramion , kasztanowymi włosami.
Wreszcie doszłyśmy do- ukrytej za paskudnym śmietnikiem- dróżki prowadzącej do parku. Była ona kręta i wąska ale za to po przejściu jej całej ,naszym oczom ukazała się cudowna złota Polska jesień. To porównanie nawet Angela znała z tym swoim niesłabnącym zamiłowaniem do natury. Weszłyśmy do parku przez zardzewiałą furtkę, , wyminęłyśmy suche krzaczory i skierowałyśmy się w stronę najbliższej ławki stojącej naprzeciwko ścieżki z której dopiero co wyszłyśmy.
Z ulgą usiadłam na ławce, zamknęłam oczy , odprężyłam się i pozwoliłam moim myślom płynąć swobodnie. Prawie nie zauważyłam jak Angela usiadła obok mnie.
-Wiesz… ja…naprawdę Cię przepraszam… nie pomyślałam, że Tobie tez może coś grozić jeśli coś wyjawię.- Zerknęłam na Angelę spod półprzymkniętych powiek, postanowiłam wykorzystać sytuację.
-Skoro jest Ci przykro to niech chociaż w końcu wiem dokładnie za co. Opisz mi co temu przeklętemu Damianowi powiedziałaś.-Skoro facet zawrócił Angeli w głowie to znaczy, że nie jest głupi i wie jak spełniać oczekiwania kobiet. Angela jest chyba najbardziej wymagającą w stosunku do mężczyzn dziewczyną jaką znam.
-No więc… powiedziałam mu kim jestem, że moimi rodzicami są Faleg i Lilith. Wspomniałam ciut o moich zdolnościach , no i że na ziemię trafiłam przez Wielką Wojnę…
Oczy zaszły mi mgłą…cudnie… wszystko byłoby ok. gdyby nie ta ostatnia informacja. Jak ludzie się dowiedzą, że na górze trwa teraz wojna i co gorsza , że ten skubaniec Samael ją wygrywa…nastanie totalny chaos. A jak nastanie totalny chaos to totalnie zmiecie nas z tego świata i nawet Chuck Norris nam nie pomoże.
-Angie -powiedziałam słabo- musiałaś mu mówić o tej wojnie ? Wiesz co będzie jak więcej ludzi się dowie? Przyślą po nas z góry egzekutorów !-tak nazywaliśmy łowców którzy parali się zabijaniem złoczyńców, nazwa dość słuszna biorąc pod uwagę , że nikt kto się z nimi spotkał nie przeżył, oprócz mnie może.
Dobrze, że siedziałam na tej ławce bo jeszcze bym padła na tą usłaną liśćmi ziemię i przy okazji dostała siniaka.
- Wiem….właśnie o to chodzi…Ja nie mam pojęcia jak to się stało , że mu o niej powiedziałam- A to coś nowego…Angie nie miała pojęcia dlaczego coś jej się wymsknęło…czyżby dlatego , że była gigantyczną plotkarą ? Nie …skąd…niemożliwe…- Bo widzisz on tak dziwnie na mnie patrzył , i w jednej chwili milczałam a w drugiej zaczęłam bez skrępowania mu wszystko mówić - Zaraz , zaraz… no tak …to by miało sens… wszystkie elementy by pasowały..
-Angie …czy ..ten Damian… miał jedno oko zielone a drugie złote?- zaczęłam nerwowo bawić się włosami, zawsze to robiłam gdy chodziło o niego…
Zerwał się wiatr i liście zaczęły wirować . Gdyby nie to, jak mizernie się czułam zachwyciłby mnie ten barwny taniec rozgrywający się przed moimi oczami. Jakaś roześmiana para uprawiająca jogging przebiegła koło naszej ławki. Bolesne wspomnienia przebiegły mi przed oczami . Pierwsze spotkanie, niewypowiedziane szczęście, poznanie prawdy i ucieczka. Tak …przybyłam na ziemię tylko po to by nigdy więcej już go nie spotkać. Ale już znałam odpowiedź Angeli.
-Tak.. skąd wiedziałaś? Widziałaś go kiedyś ? Swoją drogą dość niesamowicie to wyglądało…wręcz hipnotyzująco… - o chol… teraz dopiero zdałam sobie sprawę w jak poważnym bagnie siedzimy… siedzimy ….ale zaraz możemy zacząć tonąć. I to bez żadnej deski ratunku. Angela niezrażona przypatrywała się czarnemu krukowi siedzącemu na gałęzi. Kruk -co dziwne- nie zajął się wyskubywaniem ziaren z ziemi jak normalne kruki. Nie..ten kruk był podejrzany…sto razy bardziej od tego głupiego kelnera w „Ósemce”. Przyglądał się nam –choć właściwie mi- z dziwnym wzrokiem..zbyt rozumnym jak na ptaka, wręcz drwiącym. Cale szczęście , że park o tej porze był opustoszały a miejsce gdzie byłyśmy ukryte przez drzewa i krzaki na około.
-Angie , daj mi telefon! To ważne … natychmiast! – znów zaczęłam wpadać w panikę , ale zachowując resztki zdrowego rozsądku wzięłam telefon od Angeli i od razu weszłam w wysłane wiadomości- Wiedziałam , po prostu wiedziałam…- Angela zerknęła na mnie z lękiem, zapewne wyglądałam jakbym zwariowała , ale właśnie tak się teraz czułam. Jak w koszmarze który się urzeczywistnił. Jeszcze raz zerknęłam na ptaszysko , które z zaciekawieniem przyglądało się biegowi wydarzeń. Ostatnia wiadomość pod nieznany numer głosiła ku naszej zgubie : „15,36 – Park” Zegarek na dole wskazywał dokładnie 15,35. Angie zerknęła zdumiona na wyświetlacz :
-Zaraz..co jest ..nie przypominam sobie żebym wysyłała taką wiadomość… Carla co się dzieje ? Zbladłaś!? Przecież ja nic nie wyczuwam, nic nam nie grozi !- o zgrozo żeby to była prawda …wolałabym walczyć z wszystkimi wynajętymi przez „Race” łowcami uzbrojona jedynie we własny mózg niż to. Z „Tym” nie da się walczyć… -przynajmniej normalnymi sposobami- ale cóż mi pozostało.
-Angie …uciekaj stąd ! teraz ! biegnij i najlepiej wyjedź słyszysz ! – wstałam , Angie też ale po chwili cofnęła się o kilka kroków. Schyliłam się i zrobiłam jedyne co mogłam zrobić w tej sytuacji. Wyciągnęłam zza cholewek moich kozaczków dwa sztylety i tak szybko jak mogłam rzuciłam jednym z nich w czarnego kruka. Angie zachwiała się , oparła ręką o pień drzewa pod którym stała nasza ławka i chwyciła się za głowę. W końcu wyczuła niebezpieczeństwo…ale teraz nie miało to znaczenia. To zło było dla niej zbyt wielkie by to znieść . Z głuchym impetem , i jękiem bólu ,upadła na ziemię.. Wiedziałam że zemdlała ..ale to dobrze, nie będzie musiała się z nim mierzyć, może nawet przeżyje. Słońce powoli zachodziło . Ptak zniknął … zamiast niego na usłanej liśćmi ziemi stał ten , którego już nigdy nie chciałam spotkać.
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
2012-09-22, 12:54:53
Post: #2
RE: Przeklęte- rozdział drugi
Dech mi zaparło........... co dalej?

miłego dnia
Znajdź wszystkie posty użytkownika
Odpowiedz cytując ten post
Odpowiedz 




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości

Kontakt: dotykiemwiatru @ go away spambots grd.pl | albo: grd @ go away spambots gazeta.pl | | Wróć do góry | Wróć do forów | Wersja bez grafiki | RSS