O Drugiej Stronie fragment 3
|
2017-11-13, 19:05:31
Post: #1
O Drugiej Stronie fragment 3
|
|||
|
|||
Muzo Twój cichy śpiew kołysze mnie do snu
Gdzie wiodę na wieczną wojnę Legionów stu W czarne szaty przybrani niesiemy pieśń nielichą A barbarzyńcy biegnąc wyją, ryczą, krzyczą. Gdy tak się w boju spotykają pierwsze szeregi Rzeka krwi wzbiera po same brzegi. Nasz oddział bez pragnień stoi na wzgórzu Z przeciwległego wzniesienia wzbił się tuman kurzu. Wrogie hordy nadciągnęły do walki Chociaż papier podpisywali przez trzy kalki. Zdradzili znów umowy nie dotrzymali Ich honor mój Dyabeł ogniem piekielnym smali. Patrzymy na się dziarsko rzeźba się szykuje I nasz orzeł przez równinę szybuje. Elita, którą dziś kannibale wiodą w bój Jest liczna w żołnierzy jak szerszeni rój. Jednak ja wiodę prawdziwych wojowników, Znają co to walka i sztuka uników. Jestem mistrzem - człowiekiem z pierścieniem Boga hufów orężnych wspieram mym ramieniem. W poszukiwaniu Nadziei dotarliśmy aż tu Zaprawdę powiadam wiodę Legionów stu. Idę w pierwszym szeregu, nikt nie nadąża, W strachu się wroga chorągwia pogrąża. Wchodzę w nich jak ostrze mego miecza, Nad przyjaciółmi z szeregu przy tym pełna piecza. Tnę i rąbię, nikt mnie nie unika Już widzę jak w ich oddział wkrada się panika. Dostrzegam też dowódcę przy sztandarze. Zaraz bracia wam akcję pokażę: Cios za ciosem zbliżam się do niego, Po drodze gładząc olbrzyma niejednego Jestem w środku i błysk ostrza za błyskiem, Jestem soczewki promieni słońc ogniskiem. Zbyt późno się opamiętał ich chorąży, Odwracam głowę – oddział za mną dąży. Ich dowódca bez życia leży na ziemi, A cała świta sparaliżowana oczami Twemi. Jest już mój druh trup się gęsto ściele Docierają już tutaj najbliżsi przyjaciele. Zwycięstwo jest dziś pewne, rozbity wróg, Spłacili krwią dawno zaciągnięty dług. Zdrajcy to są barbarzyńcy, kannibale, Całą tę ohydę tępimy wytrwale. Dziś znowu jeńców żadnych nie bierzemy I tak do wieczora ich tniemy i sieczemy. Są groźni i stale ich przybywa do wojny, Ja jednak co noc sen wielbię spokojny. Już kruki się zleciały na pobojowisko, Teraz dopiero będzie widowisko. Wszystkożerne ptactwo ma twarde jak stal dzioby Kobiety zabitych zawczasu przybrały barwy żałoby Wybieramy najładniejsze i im życie ocalamy Z najpiękniejszych wychowujemy prawdziwe damy. Najlepsze rodzą nam synów – dzieci, Na temat niejednego wiersz złożą poeci. To wieczna wojna o pokój – wielu żołnierzy, Że mój oddział jest elitą niech każdy uwierzy. Tylna straż też już jest na wzgórzu wroga Przynosi wieści, że w ich mieście pożoga. Nikt nie zginął dziś znowu zwycięstwo Rośnie nasz honor przyłbicę wdziewa męstwo. Druh swój podziw wyraża nad mym pędem, Tę pasję, co mnie w rzeźbie ogarnia – obłędem On to zowie, ale jest zawsze pełen wiary, Że nigdy się nie zlęknę najgorszej nawet mary. Odwagą zabijam, śmiech mój błyskawiczny słychać, Równo i miarowo pouczam by oddychać. Gdy wkraczam w wir walki zabiera mnie całego, Ratuję od śmierci żołnierza niejednego. Największe olbrzymy niemieją widząc mą technikę, Jak doskonały strateg zaplanowałem taktykę. Ich oddziały choć liczniejsze i wytrenowane. Tylko małą zdołały nam zadać ranę. Nasi ludzie szukają na placu trofeów, Żonglerzy układają pismo z biegu dziejów. Wszyscy oni wiedzą, że i ja pieśń piszę Po rzeźbie dokonanej rozgrzany lekko dyszę I myślę o pokoju oby był znów krótki Nie ma we mnie żalu ani nawet nutki. Żyję życiem wiecznej wojny i posłuszeństwa Dbam mi uwierzcie o dzieci me maleństwa 82 wersy |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Wiadomości w tym wątku |
O Drugiej Stronie fragment 3 - Orcio24/7 - 2017-11-13 19:05:31
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości