Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
2017-11-17, 19:34:43
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2017-11-17 20:35:08 przez Owca pomalowana na biało.)
Post: #1
Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Cześć,
Zamieszczam tu wykreślanki tworzone w przypływie emocji. Najczęściej trudnych. Jeśli Twoim zdaniem, coś nadaje się do dopracowania, chętnie pójdę za Twoją radą. Z przyjemnością też podyskutuje o przeżyciach z powstaniem wykreślanki związanych. Pozdrawiam pogodnie, Głupiec się z sobą powoli godzący Warszawa, 17.11.2017 r.
Drogi e-Sąsiedzie, W ramach przywitania przejdę od razu do szczerych, niezręcznych wyznań. Jak się orientujesz, na początku było wszystko co było. Potem przydarzyło się wiele rzeczy i osób - w tym Ty i ja. Każdy z Nas szykował się na świat na swój sposób. Jeśli o mnie chodzi, za życiowe partnerki wziąłem sobie Ambicję, Wrażliwość, słabą Wolę i Dozę cierpienia. Z moich nieprawych związków z nimi zrodziły się dzieci - obiektywne wydarzenia - i wnuki - przeżycia wewnętrzne, w zasadzie jak u Nas wszystkich. Być może inaczej niż w wypadku Twoim, w moim okazało się, że nie jestem zbyt dobrym ojcem i dziadkiem, wszak wyrządziłem im wiele krzywd... Najczęściej przekręcałem ich imiona, wymigiwałem się od płacenia alimentów, zapominałem o ich istnieniu, robiłem im awantury i obwiniałem. Zdarzało się też, że opowiadałem o nich tylko po to, by otrzymać jałmużnę lub zapomogę z MOPSu. Ale najbardziej mam sobie za złe, że niektóre z nich faworyzowałem, innych się wstydząc, a czasem nawet zaprzeczając ich istnieniu i dając temu na jakiś czas wiarę. Zatrzymałem się tutaj, na Twoim e-osiedlu, żeby to, z czym przyszedłem, oraz to, którędy i dokąd idę, znalazło nazwanie i opisanie, opuszczając mroczną i samotną enklawę duszy, przechodząc poprzez drzwi skromniutkiego warsztaciku położonego na tyłach. Chciałbym, naprawdę chciałbym, żeby awantury, za które mnie dotąd wyrzucano stąd i zowąd, w Twojej okolicy się nie powtórzyły. Dołożę ku temu wszelkich starań. Ale... okaż proszę wyrozumiałość i nie dzwoń od razu na policję, kiedy usłyszysz roztrzaskujący się talerz, zobaczysz mnie żałośnie pełznącego po schodach na górę do domu lub przeciwnie - nastanie u mnie cisza absolutna, a ja zniknę Ci z oczu na wiele dni. Wiedz, że ruchome piaski otchłani wcale mi nie miłe; - i że walczę; - i że odnotowuję w swojej własnej księdze rekordów każdy dzień harmonijnego życia; - i że moje serce pęka z radości, kiedy widzę, że ten jeden nędzny tulipan, którego niedawno niedbale posadziłem przed wejściem, zakwita. Wybacz, że nie upiekłem ciasta z odwrotu tej kartki i po prostu nie wpadłem się przywitać, ale pomyślałem, że może... może... że... ciasto... W sumie mogłem po prostu upiec te cholerne ciasto, bo kartka mi się ko... Ciapek Przyjaciel dłoń wyciągnął Dłoń zawisła na wyciągniecie ręki Przyjąć gest to dać obojgu Spocząć w kojących objęciach I iść Ramię w ramię raźniej Lecz demony duszy Palec których Zdobisz niby zżuta guma Turbo Snu nie znają przerażone Wstydem dumą samogniewem czy Zakłopotaniem Cię smagają Pomocną dłoń uprzejmie Więc odprawiasz Kryjąc świeże po wymierzonych razach rany Szczęściem prawica w Ciebie niestrudzenie celuje Chlipiesz w duszy wychodku Gdzie nawet demony na chwilę Cię odstępują Że nie ścierpnie nim zdołasz ją podjąć Najpierw musisz jednak złe duchy Podkarmić, oswoić i zawołać Fafik Ciapek Przeszłość Bezkochanie... Kiedy ranne wstają zorze (1) Kiedy ranne wstają zorze, Tobie kawa, Tobie zborze, Tobie śpiewa przemysł wszelki, Już! Konsumuj, głupcze wielki! (2) A Ty człowiek, co bez miary, Obsypany jego dary, Co go stworzył i ocalił, A czemu by go nie pochwalił. (3) Ledwie oczy przetrzeć zdołasz, Wnet do swego Pana wołasz, Do swego boga na ziemi, Wszyscy wiemy, wszyscyśmy niemi. (4) Wielu snem śmierci upadnie, Co wyżera co popadnie, My się jeszcze obudzimy I tragedię przyspieszymy. (5) Sensie życia źle pojęty, płytki, pusty i nadęty, Tobie chwałę oddajemy, bo za Ciebie umrzeć chcemy. Czubek nosa Nie mogę. Muszę. Nie mogę. Muszę. Nie moge, musze... Nie moge! Nie moge! Nie moge! musze, musze, musze! nie moge musze Nie muszę? Mogę? niemogemusze Ja, Ja, Ja, Ja Ja ja ja ja jajajajaja Nie mogę! Muszę! MUSZĘ! Nie mogę... Oj! Muszę! MUSZE! MUSZĘ! Nie mogę... Ja, Ja, Ja, Ja... Zakłopotanie Gdy serce pęka rozsadzane korzeniem samotności Brudząc pyłem klawiaturę i spory kawałek współdzielonego biurka Nie pozwala korzenia wypalić Para większa i silniejsza niż ja jeden: Strach ze Wstydem Bojąc się odrzucenia wyciskam kolejne fragmenty e-maila Nieco przeszkadzają ich brudne buty, Uciskające mi pierś, Bo zasłaniają trochę Ekran. Wizerunek Każde słowo Z duszy głębi na biało-niebieskiej ścianie wywieszone cenę ma wyrażoną w policzkach czasem od siebie Dzień dobry, Kochanie Ambicja wita mnie w kuchni Gdy idąc z łóżka docieram do czajnika Ona już tam jest Opluwa mnie nagromadzoną w ustach frustracją Bo czekała zbyt długo Aż wreszcie wstanę. |
|||
2017-11-17, 21:07:35
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2017-11-17 21:21:41 przez Owca pomalowana na biało.)
Post: #2
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Kogutek
Tego ranka Kogutek nie zapiał W środku nocy poczuł w środku trrrrach i chlust To z mozołem wzniesiona zapora tyranii Widać przegniła i zrobiła babum Brzydka breja wstydu lęku złości i smutku Pomknęła w dół zbocza kogutkowej duszy Radośnie porywając wszystko co stanęło na jej drodze w tym też i kogutkową samodyscyplinę Biedny Kogutek i biedne gospodarstwo Wszystkie zwierzęta już przekonał że jest już porządnym normalnym Kogutkiem A teraz oni wszyscy nie wstaną na czas do pracy Źli wygnają go i ogłoszą by uważać na feee-Kogutka. . |
|||
2017-11-22, 20:36:51
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2017-11-22 20:46:17 przez Owca pomalowana na biało.)
Post: #3
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Syzyfowo
W Syzyfowie głazy pchają Więc Tantalek, z Tartarowa Chyłkiem, cichcem, emigrował Aby dojść do Syzyfowa W Syzyfowie głazy pchają Głazy pchać tam uwielbiają! Nim Apollo w świat wyruszy Stok już pełen kapeluszy W Syzyfowie głazy pchają Tantalowi głazy wiszą Może jeśli jeden wepchnie Leków jęki się uciszą W Syzyfowie głazy pchają Pcha i Tantal, Pcha i Tantal Pcha i patrzy, Pcha i patrzy I pcha pośród nadziei fal... Pcha i Tantal, Pcha i Tantal W Syzyfowie głazy pchają Wszyscy wielce przyłożeni Choć ich wcale nie wtaczają Gdzie nie spojrzy przygarbieni W Syzyfowie... Pozy stroją, dyskobole nie dostoją Zawiedziony Tantal wróci Złego losu nie odwróci W Tartarowie wiatry wieją Lecz Tantalek, mądra głowa, Z Syzyfami się pożegnał, Bo z cierpieniem się swym zjednał W Tartarowie wiatry wieją Głazów tutaj się nie zgładza Mojżesz? Wody odprowadza Razem wszystkie - bóle sieją W Tartarowie wiatry wieją I igrają z Nią, z nadzieją W Syzyfowie też jej drobne podkradają, lęk w toczenie przemieniają W Tartarowie, jego domu... Prędzej Cerber uszy spuści Prędzej Styks swój bieg zawróci Niż zginie Lęk w czeluści W Tartarowie, jego domu... Tantal skruszał, Lęk Co pod oknami dotąd ślęczał Podjął Niby druha W Tartarowie, jego domu... Dwoje zamieszkało, teraz Kamienia wieczne chybotanie Czeka wspólne oglądanie "[...] uparte dążenie z pełną świadomością jego bezcelowości ach ileż to daje satysfakcji." Bursa Andrzej, "Dno piekła" Link do kącika autorskiego pt. "Pana Owcy skreślenia niestaranne" |
|||
2017-11-23, 00:38:23
Post: #4
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Witam.
Będę się zwracał do Ciebie per "Ty", ponieważ sam posłużyłeś się tą formą w odezwie do czytelników. Jak rozumiem, oczekujesz podskórnie komentarza zamieszczonych tekstów, mimo że sam wyraziłeś go jako "dopracowanie" oraz "rady". Co tyczy się tych ostatnich, stronię od wszelakiego doradzania, ponieważ nie czuję ani potrzeby, ani chęci prezentacji tak zwanej "mojej wersji", męczące zda mi się takie samo-zadowalające pasożytnictwo. Tekst należy w zupełności do Ciebie, ja zaś mogę jedynie właśnie go skomentować, to jest przedstawić moje wrażenia, spostrzeżenia i wreszcie przemyślenia płynące z lektury, z którymi możesz się zgodzić lub nie, wykorzystać lub odrzucić, ale wszelka ingerencja w tekst leży w Twojej gestii i jest poza mną. "Stąd się styl osobny stwarza: nikt nikogo nie dosięga, nikt nikogo nie obraża." Dręczy mnie jeszcze nieco owo "dopracowanie", choć tylko na płaszczyźnie logicznej. Skoro poinformowałeś nas wcześniej, że stworzyłeś te teksty pod wpływem emocji, cóż więc tu dopracowywać? Niechże pozostaną wyrazicielami uczuć, być może ułomnie formalnymi, lecz przecież myśl jest zawsze szybsza, niż pismo, emocje zaś zwykle wyprzedzają myśli. Takimi powstały, takie będą żyć. Dodaje im to z pewnością kolorytu i naturalności, owa raptowność i incydentalnosć. Być może powyższe pobrzmiewa jak pouczenie, poczułem się jednak w obowiązku pokazać Ci mój punkt widzenia, którego przecież nie znasz, ażeby tym łacniej uniknąć nieporozumień. Nie jestem polonistą, choć filologiem, stąd wszystkie uchybienia w znakach przestankowych, gramatyce czy ortografii traktuję do gruntu detalicznie, chyba że nadmierne zagęszczenie wydatnie utrudnia czytanie i zabiera przyjemność lektury. Przejdę teraz do komentowania, wszakże nota bene, nie mam jako żywo pojęcia, skąd biorą się "wykreślanki" i co miałoby się wykreślać. Przeto "debet esse titulus secundum ius" nie ma tu zastosowania. Spieszę również wytłumaczyć się, że zajmę się tylko tekstem prozatorskim, do poezji mam bowiem stosunek co najmniej ambiwalentny i każdemu pozostawiam własny jej komentarz, jakkolwiek oczywiście przez nią zapewne wyraziłeś gros wspomnianych emocji. Forma listu jest jedną z moich ulubionych. Sam param się korespondencją od lat niemal dwudziestu i jest to rzeczywiście niwa wdzięczna dla literackiego zasiewu, nie zaś do topornej orki stawiania liter. Wiele zresztą zależy od adresata i jego światooglądu, boć en face szczerze i prostolinijnie przystoi, podajcie mi jeno kartkę i pióro, a zaraz skorym do pląsów i uroków, ja - sztukmistrz zastygłego w papierze słowa. Zastanowił mnie ów "Sąsiad". Domniemywam, że idzie tu o nas, czytelników, osobliwie zaś o tego pojedynczego, który zdarzy się odczytywać ten list do siebie. W końcu jest on "e-". Gdzie zatem się podziewa? W innym wątku niby w innym świecie czy też w tymże poście, dzieląc Twoje słodko-gorzkie sąsiedztwo? Interesujące zestawienie szczerości i niezręczności wyznań. Wyznania wydobywam z wnętrza siebie, niezręcznie i z naiwnością dziecka, że znajdą na powierzchni zrozumienie, ale stawiając warunek, że są szczere. Przynajmniej ja mam tę pewność, ciebie zaś uprzedzam, że stawka jest wysoka. "Na początku było wszystko, co było". Początek istotnie jak z Księgi, następnie nasunęło mi się, wybacz, nieodparte skojarzenie z księdzem Benedyktem Chmielowskim i jego "Nowymi Atenami": "Koń, jaki jest, każdy widzi". Niemniej także Piłata "com napisał, napisałem." Stara, tautologiczna rzeczywistość, której nieznana jest zmiana. Podoba mi się "przydarzanie się osób" na równi z rzeczami, połączenie dla wielu nieznośne, bo nieakceptowalne z powodu przyrodzonego każdemu egoizmu, który nigdy nie zgodzi się na bycie ulegającym degradacji zdarzeniem w życiu. Tak jednak jest, ludzie pojawiają się i znikają, ich światy nie nakładają się na nasze, z czasem giną, nie tylko w ujęciu eschatologicznym. "Ty i ja", nasza relacja, także jest częścią owego cyklu, a więc zdawałoby się, że niczym wyjątkowym, ale przecież idzie tu właśnie o "Nas". Cieszą oko te prenatalne przygotowania, bez określenia czasu i miejsca, uniwersalne, choć zawsze są to przygotowania na świat, ten zastany i teoretycznie znajomy, lecz mimo to wymagający odpowiedniego doń podejścia. Cała następna "sekcja" przypomina mi materiał, z którego można by skroić doskonale dopasowany garnitur, gdyby do uszycia ubioru nie użyto poetyckiej nici, bynajmniej nie grubej, lecz giętkiej, chętnej do metafory, zabarwionej ironią i nieco, być może, poplątanej, lecz wciąż niewiązanej. Osobliweż to sobie, waćpan, partnerki wybrałeś, jedną bym im jeno ośmielił się przydać, która im wszystkim matkować powinna: Młodość. Dziękuję Ci również za owo "w zasadzie", ponieważ jestem piewcą relatywizmu chronologicznego i na lata się nie patrzę, lecz na nasilenie. To dobrze, że droga Twoja wiedzie przez "warsztacik". Unikajmy bowiem kuchni, jej odurzających zapachów, przecukrzonych specjałów i tłustych, zawiesistych sosów, w czym treści na naparstek uświadczysz, paszy za to treściwej mnogość. Mimo wszystko serce położone jest wyżej, niż żołądek. Że zasię "skromniutki" to "warsztacik", ujmy w tym żadnej nie ma, jak bowiem prawił Goethe stary: "W ograniczeniu znać mistrza dopiero", dlatego lepszym zda mi się milczenie dla świata, które zmusi go wreszcie, aby przemówił. Co wtedy powie, o to mniejsza. Ciekawa jest budowa tego listu. Najpierw uniwersalność, potem poetycki opis status quo, teraz zaś coś, co chętnie nazwałbym: captatio benevolentiae. Przemawia do mnie taka mowa. Piszesz o pełzaniu lub ciszy jako komplikacjach pojawiających się po spożyciu czarnej polewki, którą gotowe Ci zaserwować, wśród uszczypnięć i prztyczków, szanowne państwo krytykanctwo, owóż "plwać na tę skorupę i schodzić do głębi" Ci się nie widzi? Czy róż okularów sprawi, że świat wokoło porzuci codzienną szarzyznę i odkryje przed Tobą wszystkie barwy, na które go stać? Stwórca jest jeden, odtwórców tysiące. Wciąż jednak i nieustannie ten jeden ma cierpieć za miliony. Kwiat, jak się spodziewam, zakwitnie, o ile nie zagłuszą go wcześniej wszędobylskie chwasty, którym o podatny grunt nietrudno. W tym przeto upatruję nadzieję, ażeby rozwijał się swobodnie, bez sztucznych dodatków i nawozów rzucanych cudzą ręką, czasem podlewany łzami, czasem pyszniąc się pełnią słońca. Wówczas kwiat ten, choćby i tulipan, będzie zawdzięczał własny rozwój sobie samemu, swojej tylko woli ukazania ukrytego piękna. Skończyła się więc kartka bez zwyczajowego zakończenia. Jeszcze jedno podkreślenie chwilowości rzeczy całej i niepewności reakcji, czy owo miotanie się kiedykolwiek ustanie. Dziękuję za tę pouczającą lekturę, zarazem niezwykle dla mnie sentymentalną, jak i objawiającą tak wiele możliwości. Pomost pomiędzy przeszłością a przyszłością to przecież kwintesencja literatury, twórcy zanurzeni zanadto w jednej lub w drugiej kończą przeważnie zagryzieni zębem czasu. Sądzę jednak po przeczytaniu tego zwerbalizowanego listu, że dentysta okaże się tu zbędny i być może najwyższy czas zajrzeć pod korzec? |
|||
2017-11-28, 23:58:43
Post: #5
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Oczywiście, bardzo proszę - mówmy sobie per "Ty".
Pięknie dziękuję, za tak obszerną odpowiedź. Poruszyła coś we mnie. Coś tam sobie teraz pracuje. Do zobaczenia "w sąsiedztwie". "[...] uparte dążenie z pełną świadomością jego bezcelowości ach ileż to daje satysfakcji." Bursa Andrzej, "Dno piekła" Link do kącika autorskiego pt. "Pana Owcy skreślenia niestaranne" |
|||
2017-11-29, 00:38:06
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2017-11-29 22:20:22 przez Owca pomalowana na biało.)
Post: #6
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Ciekawskie, głodne, spragnione
Ty też tak masz? No wiesz, takie ciekawskie, głodne, spragnione, ranne, ale niezwykle płochliwe, nie opuszczające zarośli, w które sam nie wejdziesz Urządzające sobie gówniarskie zabawy - pukanie w lewe ramię i chowanie się po Twojej prawej Nieśmiało hałasujące w przedpokoju, ale tylko dopóki tam nie pójdziesz Rozpalające Twoją radość, kiedy myślisz, że odnalazłeś w kieszeni ten dawno zgubiony banknot, ale kiedy go wyciągasz okazuje się, że widać nie w tych spodniach, bo to tylko pomięta recepta Nie. Twarz Cię zdradza - nie rozumiesz. To dlatego, że to co chcę Ci powiedzieć to... No wiesz, takie ciekawskie, głodne, spragnione, ranne, ale niezwykle płochliwe Urządzające sobie gówniarskie zabawy - pukanie w lewe ramię Nieśmiało hałasujące w przedpokoju Rozpalające Twoją radość, kiedy myślisz, że odnalazłeś w kieszeni ten dawno zgubiony banknot, ale widać nie w tych spodniach A może trzeba już uwierzyć, że to tylko powidoki Że nic nie mam Ci do powiedzenia Że już dawno zgubiłem te kluczyki - już dawno jechalibyśmy komunikacją miejską Ale nie daję za wygraną Gonię po krętych korytarzach pałacu myśli W pogoni za jakimś cieniem, rzucanym przez coś. Rozbijam kolano, dyszę, wstaję. biegnę. Czy warto? Słońce praży, przegrzewasz się czekając Dobra! Idźmy na tę dziesiątkę Ale w nocy, niby szopy na odpadkowe łowy, przyjdą same Bo wiedzą, że ujdzie im to na sucho "[...] uparte dążenie z pełną świadomością jego bezcelowości ach ileż to daje satysfakcji." Bursa Andrzej, "Dno piekła" Link do kącika autorskiego pt. "Pana Owcy skreślenia niestaranne" |
|||
2017-12-06, 23:22:50
Post: #7
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Jedną z najbardziej niebezpiecznych granic jest ta biegnąca pomiędzy domysłami a myślami. Czy może, innymi słowy, rzec by należało, iże pierwsze są zgoła niedorosłe do tych drugich rosłych?
Jeśli zapytujesz się mnie jako czytelnika, czy "też tak mam", odpowiem przecząco. Nie mogę mieć czegoś, co nie jest moje, istnieje poza mną i całym owym konstruktem, jaki z mniejszym lub większym prawdopodobieństwem mógłbym określić jako "ja". Gdybym tak miał, byłbym przecież złodziejem podszyty, jakbym nie dość był jeszcze ludzikiem powstałym z różnej jakości materii. W Twym poszukiwaniu/gonitwie/codzienności jedno mnie tylko zasmuciło niezmiernie: Gonię po krętych korytarzach pałacu myśli Tak wiele tu obejść, omówień romansujących z niedopowiedzeniami, tajemnych korytarzy, nagle zaś - kawa na ławę, którą z trudem przychodzi mi przełknąć, parzy bowiem moje być może nazbyt wrażliwe podniebienie. Myślę więc nazbyt wyraziście. Nota bene, winszuję Ci, drogi Autorze, że możesz poszczycić się aż pałacem myśli, w którym co więcej pełno jest krętych korytarzy. Są przeto Twoje pomyślenia przepyszne i skomplikowane, savant possible, w tym jedynie zawiera się moja wątpliwość, czy myśli u Ciebie dają pole uczuciom, czy też spór jak dotąd pozostaje nierozstrzygnięty. Albowiem rzecz cała zasadza się na tempie, zaś zwycięzca wyścigu przemawia pierwszy. Zda mi się przy tym, że gdy uczucia biorą górę i wyrażają się bezmyślnie, z dzieckiem wówczas mamy sprawę, prosto i niekłamanie, za to namysł objawiony uczuciowo właściwy jest popielatym głowom. Powodzenia w takim razie w poszukiwaniach, choć bez nadziei na znalezienie czegokolwiek, bo życie polega na nieustannym ruchu. Nawet jeśli tłoczą się zewsząd i nie ma przed nimi ucieczki, oswaja je czas. Zrozumienie ich zaś, jak sądzę, jest Twoją domeną, zewnątrz bowiem świecą już tylko gwiazdy, nieszczerze i blado. |
|||
2017-12-20, 01:17:52
Post: #8
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Wiersz. Wiesz jej napisałem.
Wiele wcale nie skłamałem. Tworzyłem dla niej o tęsknocie. Napisałem: w sercu moim bezrobocie. Krocie oddałbym za pocałunek - działa na mnie niczym trunek. I tu od przyjaciół... Pakunek porad mnie ocuca: czy nie urokiem w Ciebie rzuca? Twoje... Płuca, serce, krocze, umysł... Na jej rozkaz każdy zmysł! I prysł urok ten przeklęty? Strach prowadzi przez zakręty... Jak zaklęty, lecz nie głupi! To nie dla mnie żywot trupi! "[...] uparte dążenie z pełną świadomością jego bezcelowości ach ileż to daje satysfakcji." Bursa Andrzej, "Dno piekła" Link do kącika autorskiego pt. "Pana Owcy skreślenia niestaranne" |
|||
2017-12-27, 15:26:16
Post: #9
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
serce, krocze, umysł haha A może kolejność powinna być inna?
Krwiomocz - przydatne informacje: http://krwiomocz.net.pl/ |
|||
2018-10-08, 18:29:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2018-10-09 09:09:16 przez Owca pomalowana na biało.)
Post: #10
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Korelacja, czyli współwystępowanie
to jeszcze nie związek przyczynowo-skutkowy przyjmuje wartości bezwzględne od zera do jednego zero koma sześć osiem, zaokrąglając pomiędzy Twoim spóźnionym wyciąganiem wniosków a spóźnionym wyciągnięciem Twojego protoplasty taki szacunek, dla utrwalenia "[...] uparte dążenie z pełną świadomością jego bezcelowości ach ileż to daje satysfakcji." Bursa Andrzej, "Dno piekła" Link do kącika autorskiego pt. "Pana Owcy skreślenia niestaranne" |
|||
2019-03-25, 23:35:09
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 2019-03-25 23:36:52 przez Owca pomalowana na biało.)
Post: #11
RE: Pana Owcy skreślenia niestaranne
|
|||
|
|||
Przez drogi wyboiste
Pędzi powóz Ciągną go spocone narowiste Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Cugle zagubione Woźnica pasażerem, zmącony - co jest rzeczywiste Jak Gwiaździsta noc Świat rozpływa się zaiste Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta W piersi kowal W głowie kat Trwa w najlepsze cierpień bal Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Gdy się potknie Zbłądzi Lub pęknie oś Cały mój dobytek sczeźnie Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Uskoczyć w morską toń Rozprysnąć się na głazie Życiem wodzi zwykły koń Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Jak nad zwierzem zapanować Nim dopełni się tragedia Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Zwierz mym bogiem Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Błagam! Błagam! Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Życie Ci w ofierze składam! Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Co jest Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta rzeczywiste Jak Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Gwiaździsta noc Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Świat rozpływa Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta się zaiste Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Patrzeć Ta-Ta-Ta-Ta-Ta-Ta Tak Ta-T-t-t-t Na spektaklu W pierwszym rzędzie miejsce Katharsis bez oklasków "[...] uparte dążenie z pełną świadomością jego bezcelowości ach ileż to daje satysfakcji." Bursa Andrzej, "Dno piekła" Link do kącika autorskiego pt. "Pana Owcy skreślenia niestaranne" |
|||
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości