[bronmus45] Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku - Wersja do druku +- Dotykiem Wiatru - forum poezji amatorskiej. (http://dotykiemwiatru.grd.pl) +-- Dział: Poetica (/forum-5.html) +--- Dział: DZIAŁ AUTORSKI (/forum-13.html) +--- Wątek: [bronmus45] Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku (/thread-6551.html) |
Bajka o Ciesi i Wicusiu rozdz.I / część 1 - bronmus45 - 2017-08-29 19:41:32 Posty #1 - #13: Bajka o Ciesi i Wicusiu Post #14: Wprowadzenie do tematu z bajkami Post #15: wakacje z przygodą Post #16: fachowiec Reksio Post #17: Mruczuś i Pimpuś Post #18: KOTEK Post #19: BOJĘ SIĘ ... Post #20: Kto tutaj zawinił? (przestroga) Post #21: Pracowite zabawy . Mam zamiar - co właśnie czynię - opublikować tutaj swój tekst bajki dla starszych dzieci, pisany kilka lat temu "czystą amatorszczyzną" - bez żadnego przygotowania warsztatowego. Nie mam bowiem za sobą studiów polonistycznych (czy podobnych), mogących mnie uprawniać do pisania poezji. A jednak odważyłem się, ufając swojej intuicji, no i jako takiej znajomości ortografii języka polskiego. Bez używania zbędnych, a często niezrozumiałych dla dzieci środków stylistycznych, czyli przenośni, porównań itp... Prosty język używany na co dzień, jest - według mnie - najbardziej odpowiednim dla bajek. Będzie to dosyć długa opowieść (sześć rozdziałów z podziałem na części) o przyjaźni, zrodzonej pośród wielu przygód, zakończonej (jak zapewne każda bajka) szczęśliwie. P.S - wszystkie obrazki wstawione do tekstu są skopiowane z ogólnodostępnej sieci internetu
#
P.S - postaram się codziennie publikować kolejną część opowieści, jeśli tylko nie przeszkodzą mi w tym jakieś, niezależne ode mnie okoliczności.
Bajka o Ciesi i Wicusiu Rozdział pierwszy - część pierwsza . . Był sobie paź królowej – przepiękny motylek, wędrował po swej łączce z kwiatuszka na kwiatek. Łączka była pod lasem – za ogrodem – w tyle; który tutaj rósł sobie, i kwitł na dodatek. . Więc ten to wędrowniczek o imieniu Wicek miał przeróżne w wyborze nektarowe smaki. Rosły bowiem kolorem wabiące wonnice: budleje, wiciokrzewy, róże czy widlaki. . Pod lasem zaś, już bardziej z natury wyrosłe cieszyły swym kolorem lebiodki, wawrzyny. Maliny i jeżyny wysoko tu wzrosłe tłumiły te pomniejsze – gorysze czy kminy. . Domek miał niedaleko, pomiędzy marchwiami które tutaj zakwitły w ogrodzie i łące. Kryć się też miał gdzie, kiedy promieniami prażyło nazbyt mocno południowe słońce. . I tak – podczas wędrówek – poszukując cieni, kiedy sfrunął pod liści zieloną borówkę; chroniąc się przed nadmiarem słonecznych promieni; spotkał tutaj – na ziemi – zapłakaną mrówkę... - cdn... . Bajka o Ciesi i Wicusiu rozdz.I / część 2 - bronmus45 - 2017-08-30 06:23:03 P.S - wszystkie obrazki wstawione do całości tekstu są skopiowane z ogólnodostępnej sieci internetu .
Z nieskładnych wyrazów przeplatanych łkaniem dowiedział się motylek historii mróweczki, która ruszyła w drogę – ciekawa poznaniem tej czy tamtej, wyrosłej na łące traweczki. . I tak wędrując, pewna swojej dorosłości mróweczka – pośród bliskich Ciesią zwana była - pobłądziła, bo w swojej zbytniej ciekawości zapomniała o drodze, którą tu przybyła. . Na dodatek deszcz padał – zmył zapachy drogi którymi mrówki swoje tropy oznaczają. Więc cóż jej pozostało – dla Ciesi – niebogi; niż pośród łez potoku pomocy wołając?... . A nasz Wicek, motylek ze szlachectwa znany - to przecież paź królowej, nie zwykłe pacholę - poprosił, by usiadła pomiędzy skrzydłami - tak mogła obserwować, co zobaczy w dole. . Mróweczka się wdrapała, wygodnie rozsiadła, motylek zaś przemierzał tereny łączyska. Ciesia się uchwyciła, aby nie wypadła; rozglądając się wokół – szukała mrowiska. . Wędrowali tak długo, nastała szarówka, omijając po drodze wszelkie zagrożenia. Bo to i sam motylek, jak i Ciesia – mrówka mieli tu sporo wrogów, ich różne wcielenia. . Zmuszeni tuż przed nocą zaniechać szukania mrowiska – domku Ciesi – więc motylek lotnik postanowił przeczekać z oblotem do rana; wylądował łagodnie tuż obok paprotki. . Zaraz też rozpoczęli poszukiwań jadła; bo oboje zgłodnieli, krążąc zamaszyście. Nie mieli z tym trudności, nim nocka zapadła obficie najedzeni, spoczęli pod liściem. . Ciepła noc wnet minęła wraz z słońcem porannym; oboje wypoczęci, nie wadząc nikomu; po obfitym śniadaniu, rosą popijanym rozpoczęli od nowa szukać Ciesi domu. . Dużo by opowiadać o wielu przygodach; kiedy to umykali sprzed dziobu ptaszyska które nań polowało, lecz tu trzeba dodać że nasz motylek – lotnik – już swą sławę zyskał. . Jako znany w swym kręgu lotnik nad lotniki, umiał on tak w powietrzu manewrować lotem; Że przemyślne figury, nawroty, uniki nie były dlań nowością, żadnym też kłopotem... - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu rozdz.II / część 1 - bronmus45 - 2017-08-31 07:41:46 Wszystkie obrazki użyte w tekście zostały skopiowane z ogólnodostępnej sieci internetowej. Przygody Ciesi i Wicusia (część pierwsza) *
W poszukiwaniu domku Ciesi nasi przyjaciele; a więc Wicuś i sama Ciesia mieli przygód kilka. Wszystkich tu nie opiszę, było ich zbyt wiele by zmieścić je w tej bajce – zacznę od motylka. . Fruwając ponad łąką jak najbliżej ziemi; by Ciesia mogła dostrzec swój domek z daleka. Wicuś mógł się tu spotkać z nićmi pajęczymi zastawianymi tutaj, co w nich pająk czekał. . . Pająki bowiem łapią owady w te sieci; nie tylko zwykłe muszki, także i motyle. Jak tylko coś takiego do nich tu przyleci: już się nie wydostanie, mocna jest na tyle. . Wicuś z mróweczką Ciesią na plecach siedzącą zaplątał się niestety o brzeg takiej sieci… Byli na szczęście parą dość dużo ważącą; że sieć ta się zerwała – mogli więc odlecieć. . Musieli jednak zaraz lądować na ziemi bo niteczki z tej sieci skrzydła oplatały naszego to lotnika. Więc nóżkami swymi zsuwał je po kolei, aż się pozrywały. . Ciesia tymczasem zeszła na ziemię z motylka aby sobie poszukać jakiejś smacznej trawy. Tu zaś spoglądał na nią z jakiegoś badylka mrówkolew. I to nie dla przyjaznej zabawy... . . Spostrzegł to wnet nasz Wicuś, wiedział, co się zdarzy; właśnie pozbył ze skrzydeł nieprzyjaznej sieci. Rzucił się na ratunek, skrzydłami po twarzy mrówkolwa jął okładać – ten musiał odlecieć. . Po krótkim odpoczynku od nadmiaru wrażeń Wicuś wraz z małą Ciesią frunęli nad łąkę w poszukiwaniu domku - ostrożni dla zdarzeń które mogły kosztować z ich życiem rozłąkę. . Głodna sikorka sobie siedziała na drzewie, rozglądając się wokół za zdobyczą wszelką. Bardzo lubi motyle, więc w tej to potrzebie chciała złowić Wicusia wraz z mrówką niewielką. . . Wicuś w ostatniej chwili dojrzał zagrożenie. Wykorzystać więc musiał cały kunszt lotnika; wślizgnął się razem z Ciesią pod jakieś korzenie. Przeczekali tu razem, aż sikorka znikła. . Coś za dużo złych zdarzeń w takim krótkim czasie; pomyślał wtedy Wicuś – odpocząć chciał chwilę. I podjeść sobie nieco, by na dalszej trasie mieć siły do fruwania, jest przecież motylem. . Ciesia zeszła na ziemię spod skrzydeł motylka. Również głodną już była, więc szukała jadła. Wokół się rozglądając - wystarczyła chwilka by nie patrząc pod nogi, w jakąś jamkę wpadła... - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu rozdz.II / część 2 - bronmus45 - 2017-09-01 07:16:40 Wszystkie obrazki użyte w tekście zostały skopiowane z ogólnodostępnej sieci internetowej. Przygody Ciesi i Wicusia
rozdział drugi - część druga .
Tu zaś z głębi swej norki już spoglądał krecik na smakowity kąsek, co sam się nadarzył. Poprawił więc na głowie swój czarny berecik, by zabrać się do jedzenia, o którym to marzył. . . Ostatni to był moment, jak krecika szpony sięgały po mróweczkę zemdlałą z tej trwogi. Nadleciał zacny Wicuś – złapał ją zmartwiony i frunął jak najwyżej, między gęste głogi. . Odpoczęli tu chwilkę z Ciesią przerażoną; aby oprzytomniała po takim zdarzeniu. Pofrunęli wnet dalej łąką ukwieconą, nadal szukając domku, teraz już w milczeniu... . Tak zeszło popołudnie, zmrok zaczął zapadać, gdy nagle tuż przed nimi pojawił się gacek. To nocny jest nietoperz, lecz lubiąc podjadać potrafi też o zmroku udać się na spacer. . . Jest to smakosz motyli, szczególnie tych nocnych - ćmami często zwanymi. Nie pogardzi przecież okazją do schwytania posiłków pomocnych. Więc Wicuś znów w opałach – tak już jest w tym świecie... . Uciekając przed gackiem skrył się w szparę drzewa - tam chwilkę odsapnęli, napastnik odleciał. Teraz już nie czekali więcej niż potrzeba; lecieli wciąż przed siebie i tak dzionek zleciał. . Szukając dziś noclegu sfrunęli pod drzewo - takie już mocno stare, z korą popękaną. Tu chcieli się rozejrzeć na prawo i lewo czy nie znaleźć w tych szparach spokoju do rana. . Najpierw, że byli głodni – szukali jedzenia, aby z pustym żołądkiem nie iść spać pod korę. Wystarczyło Wicusia jednego spojrzenia by dojrzeć nieszczęście - dobrze - że znów w porę. . . Dwa dzięcioły, kłócące się tutaj pod drzewem wielkimi są – od zawsze – mrówek smakoszami. Więc Ciesia wraz z Wicusiem musieli w potrzebie uciekać, ukrywając pomiędzy trawami. . Wreszcie Ciesia wyczuła zapach jej znajomy podwórza swojego, przy domku w mrowisku. Więc zaraz lądowali, uściski, ukłony oraz podziękowania dla Wicka od wszystkich. . A Ciesia – jak to dziecko – znowu popłakała gdy przyszło się wnet żegnać z Wicusiem motylem. Czuła bowiem, że mocno już się przywiązała do tego przyjaciela, spędzając z nim chwile. . Sam Wicek też nie spojrzał nawet przez swe ramię, gdy odlatywał od nich – a przyjaciół nowych. Nie chciał by ci widzieli, że to samo znamię i w jego oczach widać - płakać był gotowy... . Obiecywał więc wszystkim, przy swym pożegnaniu; że kiedyś znów odwiedzi znajome mrowisko. Czy tak się stanie, nie wiem. W moim rozeznaniu możliwym jest to faktem – przyjaźń znaczy wszystko... - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu rozdz.II / część 3 - bronmus45 - 2017-09-02 07:01:46 Przygody Ciesi i Wicusia
(rozdział drugi - część trzecia) *
.
Za jakiś czas oboje podrośli dość znacznie - Wicuś już doświadczony swymi wędrówkami zmężniał, nabrał rozumu – nadal jadał smacznie, więc i sił mu przybyło - zadziwiał lotami. . . Postanowił odwiedzić mrowisko znajome. Długo nie musiał szukać, było całkiem blisko. Lądując, wnet zobaczył orszaki ruchome krążące wokół tronu, tworzące kolisko. . Na tronie zaś widocznym z daleka na wzgórku siedziała Ona – Ciesia – Jej pokłony słano. Wicuś się zmartwił, speszył, bo w swoim mundurku wyglądał teraz przy Niej, jak giermek ułanów. . Nie wiedział więc co począć, tak był tym zmieszany; już miał wracać z powrotem w kwiatki kolorowe. Lecz i jego dostrzegli, został rozpoznany jako wybawca Ciesi, teraz ich królowej. . Co tam się działo – rety – opisać nie zdołam bo by mi słów zabrakło, a i gardło ściska. Zaraz więc go wniesiono do owego koła obok tronu królowej, tak już całkiem blisko. . Ciesia z początku zbladła, płyną łzy radości; taka tym to spotkaniem była poruszona. Dalej było cudownie, bo już mieli gości na swoje weselisko - jako mąż i żona... cdn - z rozdziałem trzecim WESELISKO Bajka o Ciesi i Wicusiu rozdz.III - WESELISKO - bronmus45 - 2017-09-03 03:57:42 WESELISKO
rozdział III
Zleciało się motylków z całej okolicy. gdzieś około tysiąca – któż policzyć zdoła. Kolorowo przybranych, by w mrówek stolicy pokazać się najlepiej, jak Wicek przywoła. . . Mrówek było tak wiele, że nikt ich nie zliczył, bo prócz poddanych Ciesi, jako już królowej; przybyło mnóstwo poselstw z całej okolicy. Co przynależy przecież w gestii honorowej. . W czasie ich weseliska nikt nie śmiał polować na biesiadników tutaj zgromadzonych tłumnie. Takie są prawa lasu, których to dochować należy się każdemu – kto żyje rozumnie. . Kapela przedniej marki przygrywała gościom; w kolorowym tańcu mrówki i motyle. Liczne cykady dźwięcznie swą melodyjnością kilku konikom polnym wtórowały mile. . Były również toasty nektarem spełniane, o który się postarała motyli gromada. Przysmaków pełne stoły; półmiski przybrane płatkami kwiatów polnych – bo tak tu wypada. . Pszczółka Maja wraz z Guciem również przyfrunęli, zwabieni odgłosami przecudnej zabawy. Bardzo ich też serdecznie wszyscy tu przyjęli, więc Gucio z apetytem wziął się za potrawy . . Również i orszak Smerfów – żyjątek niebieskich przywędrował w te strony; zaproszeni byli. Na czela Papa Smerf z pokłonem królewskim złożył dary przed Ciesią i Królem Motyli. . . Zapomniałem Wam dodać, że Wicuś był księciem w swoim rodzie motylim. Od pewnego czasu piastował urząd Króla, bo wraz z zaginięciem właściwego monarchy, był nim według zasług. . Blisko, tuż za Smerfami Gargamel podążał; lecz że nie był proszony, pozostawał z boku. Wreszcie go sam Król Wicuś za krzakami dojrzał i poprosił do środka, by dotrzymał kroku. . Weselisko trwało dni kilka bez przerwy; goście, chociaż zmęczeni, zachwyceni bardzo. Nawet Gargamelowi przeszły w kąt gdzieś nerwy; które zapewne kiedyś znowu się przydadzą. . . Pożegnajmy więc wspólnie tą zacną kompanię, wszystkich gości weselnych, no i gospodarzy. Kiedyś tu powrócimy, bo w moim mniemaniu warto być wśród przyjaciół. Tak i tu się zdarzy... - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu rozdz.IV - WICIESIA - bronmus45 - 2017-09-04 11:17:05 Wiciesia
rozdział czwarty (nazwa nowo powstającego królestwa od imion Wicuś i Ciesia) .
Po tym już opisanym, słynnym weselisku przyszedł czas na budowę pałacu nowego. Który byłby zaczątkiem przyszłego królestwa zwanego Wiciesią - przez nich zakładanego. . Pałac ten musiał spełnić wymogi mieszkańców; wśród których Wicuś przecież swoim wzrostem słynął. No i dla mrówek Ciesi być bardzo przyjaznym, aby ich sposób życia tutaj nie zaginął. . Najpierw szukano miejsca – tu Wicuś z majstrami sam oblatywał wokół okoliczne ziemie. Aby znaleźć przyjazne dla obu gatunków; mrówek tu biegających – i motyli plemię. . . Wybór padł na pagórek – przy samym ogrodzie; niedaleko tu przecież do kwiatów i lasu. Pod rozłożystą lipą, miododajnym drzewem chroniącym ich przed słońcem i deszczem zawczasu. . Uczestniczył tu cały ród smerfów w budowie; pośród nich było wielu świetnych budowniczych. Papa Smerf projektował pałacowe cuda; od przepięknych zamków nie różniące się niczym. . . Pszczółka Maja wraz z Guciem również pomagali; z koleżankami znosząc wosku potrzebnego. Którym właśnie zlepiano różne elementy przy budowie ścian, stropu czy dachu samego. . . Zakończono budowę w bardzo szybkim czasie; to nie znaczy, że coś tu niedbale robiono. Po prostu mistrz nad mistrze – Papa Smerf tu rządził; pod jego kierownictwem życzenia spełniano. . Pałac ten miał pokoi, ile dni jest w roku; każdy z nazwą motyli lub mrówczej gromady. Ze względu na rozmiary znamienitych gości; a nie dla stanowienia jakiejś złej zasady. . . Również podziemia zamku obszernymi były; co dla mrówek z rodziny Ciesi krasnolicej stanowiło podstawę życiową gatunku. By mogły tu zamieszkać w swej nowej stolicy. . Pałac więc urządzono według gustu Ciesi do której się garnęły wszystkie inne mrówki. Wicuś – jak mógł pomagał w upiększaniu zamku Nie szczędząc przy tym złota, czy srebrnej gotówki. . Wydano też przyjęcie – huczne jak wesele dla budowniczych tego cudnego zamczyska. A już podczas budowy odwiedzano miejsce; no i tym to sposobem swoje miano zyskał. . Sława ta jeszcze miała wzrosnąć z biegiem czasu; lecz o tym Wam opowiem w następnym rozdziale. Będą się działy rzeczy – może nie dopowiem; abyście mnie odwiedzali i częściej i stale. - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu - rozdział V - WOJENKA - bronmus45 - 2017-09-05 05:00:58 Wojenka
(rozdział V - część pierwsza) .
Miło, no i spokojnie żyło się w Pałacu; stolicy już królestwa – Wiciesią zwanego. Dopóki nie dotarła wieść przerażająca; w okolicy się dzieje coś niepokojącego. . Zastępy amazonek – mrówek rudobarwnych maszerowały, siejąc po drodze zniszczenia. Szły w stronę tegoż zamku Ciesi i Wicusia; zaspokoić swe żądze zawładnięciem mienia. . . Była to armia mrówek, największa w tym czasie; niepokonana w bojach od paru pokoleń. Przyspieszono więc gwałtem szykować obronę swojego tu zamczyska – wezwano do zbrojeń. . Wysłano również gońców do przyjaznych rodów; zarówno swoich – mrówczych, motylich i innych. Które to dla przyjaźni przybędą zapewne odpierać wrogą armię w pomocy niewinnym. . . Pierwszy tu na ratunek pospieszył Smerf Papa wraz z zastępami smerfnych zbrojarzy – strategów. Rozmieszczono wśród murów, na wyższych krużgankach armaty miotające do wrogich szeregów. . Miotać tu należało nasionami roślin; których zapachy czasem i mrówki uduszą. A więc macierzanką, lawendą, kocimiętą, wrotyczem, bylicą, kminkiem czy pietruszką. . Lecz kto miał zaopatrzyć w zapasy tych nasion magazyny zbrojowni pałacu mrówczego?. Również tutejsze mrówki były uczulone na zapach owych roślin – dla nich też coś złego... - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu - rozdział V - WOJENKA - cz.2 - bronmus45 - 2017-09-06 05:42:49 Wojenka
(rozdział V - część druga) .
Pomocną okazała się rodzinka Mai; która to razem z Guciem i koleżankami nadleciała z pomocą. Ruszyły więc żwawo zwinne pszczółki, przynosząc nasiona wiadrami. . . Z nich to smerfni zbrojmistrze lepili naboje klejone pszczelim woskiem, też od pszczół im danym. Mrówki będąc z daleka od tych to zapachów zajęły się wzmacnianiem murów przeglądanych. . Motyle też ochoczo zgłosiły gotowość do wszelkiej tu pomocy – czyniły, co mogły. Nosiły więc w powietrzu materiał potrzebny dla wzmocnienia obrony – szkodom zapobiegły. . . Atak nastąpił nocą, jeszcze przed porankiem; wtedy to napastnicy pewni zaskoczenia mieszkańców pałacu pogrążonych we śnie - teraz nie mogli ukryć swojego zdziwienia… . Przywitał ich blask świateł tuż ponad głowami; robaczki świętojańskie tak to uczyniły. Przychodząc z pomocą dla obsługi armat; żeby ci mogli dostrzec, dokąd z nich strzeliły. . Hufiec pszczółek natomiast niósł w swoich ramionach pociski z nasion, o których wspomniałem powyżej. Zrzucał je między szeregi armii amazonek; te zaś wiały czym prędzej – oby jak najchyżej. . Tam gdzie światełka robaczków już nie dosięgały zjawiły się ćmy nocne – też przecież motyle. Siejąc popłoch w szeregach tysięcy najeźdźców; zrzucając im na głowy nasiona co chwilę. . W tym to wielkim popłochu wśród najeźdźców armii wydarzyła się akcja o wielkim znaczeniu. Oto Król Wicuś Pierwszy – bo tak go już zwano, porwał z samego środka Królową w milczeniu. . Amazonki już teraz bez przywódczyni; czyli Królowej Wrednej – takie imię miała. Musiały się wycofać – przyrzec uroczyście że więcej tu nie przyjdą. Wredna podpisała... . Zakończono więc szybko tą groźną wojenkę przy pomocy przyjaciół - wspólnymi siłami. Bo takie też działania przeciwko nieszczęściom owocują dla wszystkich zawsze nagrodami. . Jako pierwsi od wieków potrafili przemóc niepokonaną dotąd armię amazonek. Sława ich się rozniosła hen – bardzo daleko. Amazonki odeszły, nim nastąpił dzionek... - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu - rozdział VI cz.1 - RODZINA - bronmus45 - 2017-09-07 06:51:54 . Pani Mrówka (powyżej) – Królowa Marcysia; Mama Ciesi, a babcia Wiesi – swojej wnuczki. Też może mieć w tej bajce coś do powiedzenia. Oby nic zgryźliwego – jakieś znów nauczki… . Pani Marcysia – mama – poprzedniczka Ciesi na królewskim tronie była ciut zrzędliwa. Bardzo zaś przywiązana do swego mrowiska; nie chciała do pałacu – sprawa kłopotliwa. . Musiano do pomocy w jej codziennym życiu przydzielić grupę mrówek, jej służebnic dawnych. Aby w starym mrowisku nadal żyła godnie; było to sto mróweczek nadzwyczajnie sprawnych. . Przyszło im nadal służyć swej byłej królowej by mogła czuć się dobrze, jak za dawnych czasów. Często musiały chodzić po świeże przysmaki dróżką obok pałacu, do bliskiego lasu. . Zachodziły po drodze z wizytą do Ciesi, z którą przecież kiedyś się razem bawiły. Ona je też lubiła, więc z wielką radością cieszyła się z tych wizyt, gdy tutaj gościły. . - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu - rozdział VI - RODZINA - część 2 - bronmus45 - 2017-09-08 06:17:06 Rodzina
rozdział VI - część 2 .
Wicuś nie co dzień bywał w ich wspólnym pałacu; przecież królował także w motylkowym świecie. Chciał się zrzec tych zaszczytów by zamieszkać stale razem ze swoją Ciesią – jako żoną przecież. . Nie bardzo jednak miał kto zastąpić Wicusia w roli Króla Motylków, jego brat zbyt młody. Więc musiał jakoś godzić swoje obowiązki żeby tam – no i tutaj – nie narobić szkody. . Jak wspominałem wcześniej, na poprzednich stronach; Król Motyli a tato Wicusia zaginął. Szukano wszędzie wokół – bezskutecznie jednak; Wicuś wciąż żył nadzieją, i jakiś czas minął... . Aż kiedyś przybył goniec do Wiciesi zamku, gdzie właśnie Wicuś mieszkał razem z swoją żoną; że powrócił Król Stary do ich Motylkowa, by Wicuś tam się zjawił wraz z jego koroną. . Wicuś w te pędy pomknął ku swojemu Ojcu; Królowi Motylkowa razem też i z Ciesią. Tkliwości było wiele przy owym spotkaniu; płaczą z radości wszyscy – mimo że się cieszą. . . Król Motyl nie był jeszcze nader stary wiekiem; długie włosy na głowie dodawały blasku. Opowiedział o swojej przygodzie dziejowej; kiedy to oto nagle znalazł się w potrzasku... - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu - rozdział VI - RODZINA - część 3 - bronmus45 - 2017-09-09 07:45:02 Rodzina
rozdział VI - część 3 .
Wpadł w sieć zastawioną przez złego pająka i tylko może temu życie swe zawdzięczać; że był królem motyli – po to go więziono, bo za wyjście na wolność opłatą zaręczał. . Pająk nie mógł wymyślić – jakim to sposobem wyłudzić ma zapłatę za Króla uwolnienie. Musiał też karmić godnie – co nie było proste - Królowi Motyli obce pajęcze jedzenie. . Obaj zatem myśleli – zgoła o czym innym; pająk bowiem o złocie – Król zaś o wolności. Pająk był nazbyt chciwy, a nasz Król Motyli zasłynął w okolicy ze swojej mądrości. . Król więc zaproponował – by pająk niecnota uwiązał go do nici swojej pajęczyny. Wtedy sam sobie będzie szukał pożywienia - pająk więc na to przystał, z tej samej przyczyny. . . Nić co dzień musiała być o wiele dłuższą; żeby móc wyszukiwać nowe pożywienie. I w tym upatrywał więziony Król szansy, na jak najszybsze swoje z więzów uwolnienie. . Pewnego razu – podczas, gdy szukał jedzenia; spotkał się oko w oko z swoim przyjacielem - żuczkiem o mocnych szczękach – przegryzienie nici sprawiło mu kłopotu naprawdę niewiele. . Zanim się pająk spostrzegł – Król Motyl odfrunął, pomachał mu z daleka jeszcze skrzydełkami i powrócił do domu, gdzie mało kto wierzył że znajdzie się nagle żywy – tu – pomiędzy nimi. . . Teraz uszczęśliwieni, z królewską obstawą odwiedzili wspólnie Marcysię – mamę Ciesi. By ją powiadomić o czymś to – zupełnie nowym; niedługim przyjściu na świat swej córeczki Wiesi. - cdn... Bajka o Ciesi i Wicusiu - rozdział VI - RODZINA - część 4 - bronmus45 - 2017-09-10 09:08:58 Rodzina
rozdział VI - część 4 .
Wszystkie obrazki użyte w tekście pochodzą z ogólnodostępnej sieci internetu
Marcysia tą nowiną nad wyraz przejęta; i tym, że babcią zostanie zapewne już wkrótce, postanowiła przenieść się do ich pałacu, by móc tu ofiarować opiekę swej wnuczce. . Przenosiny odbyły się wnet bardzo sprawnie; przy udziale młodzieży motylkowych gości. Którzy bardzo ochoczo przenosili rzeczy w powietrzu i szybciutko – tak było najprościej. . Przy tej okazji zawarto wiele znajomości lub odnowiono stare – wspominając wesele. Ni z tego, ni z owego – powstawały pary z mrówek no i motylków – a było ich wiele. . I tak oto małżeństwo Ciesi i Wicusia przypieczętowane wkrótce przez córeczkę Wiesię; dało początek gatunkowi owadów nowemu. O czym ja tu Wam bajam – w bajki interesie. . . Powstało wiele małżeństw motylkomrówkowych; no i jak to od zawsze jest porządkiem rzeczy. Rodziły się wciąż nowe mrówczątkomotylki. Kto nie widział – niech słucha – a mnie niech nie przeczy. . Żyje gdzieś pośród kwiatów na szerokim świecie rodzina motylkomrówek – z natury prześliczna. Tutaj ich nie szukajcie – pewnie nie znajdziecie bo jest ich jeszcze mało – gromadka nieliczna. . Pewnie i Wiesia kiedyś zostanie królową pośród nowego gatunku mrówko motylkowych. Czy zdążę to opisać – nie wiem – jeśli spotkam ich gdzieś na swojej drodze – to się zastanowię... . K O N I E C . Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku / bronmus45 - bronmus45 - 2018-12-06 21:35:18 Witam. Chciałbym w tym nowym, autorskim wątku, zamieszczać zarówno swoje teksty skierowane do dzieci, jak i poprosić o współpracę innych użytkowników, którzy nie bardzo wiedzą (jak i ja dotychczas), gdzie je publikować. Mogą je więc tutaj zamieszczać, jeśli tylko zechcą. . Na wstępie podaję adres / link do mojej bajki, która już tutaj zaistniała jakiś czas temu. Przy jej scalaniu nasz admin Piotr popełnił kilka błędów w samych tytułach, ale treść bajki jest prawidłowa. Zapraszam więc do lektury tej, jak i kolejnych, które co jakiś czas będę pod tym adresem publikował, w miejscu na odpowiedzi / komentarze. . RE: Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku / bronmus45 - bronmus45 - 2018-12-06 21:42:37 wakacje z przygodą . ~~~ Niedaleko domu, na bezpiecznej łące, z daleko od rzeki i lasu, bawiły się właśnie rozbrykane dzieci, więc było tam wiele hałasu. . Łąka, jak to łąka - porosła trawami, gdzieniegdzie też krzewy i drzewa, oganiać się trzeba tu przed owadami, lecz często też ptak pięknie śpiewa. . Bawiąca się parka, to Jaś i Anetka - rodzeństwo już z pierwszych klas szkoły. Wakacje się właśnie rozpoczęły dla nich, więc humor zupełnie wesoły. . Zmęczeni już nieco, usiedli pod drzewem, gdzie cień był znacząco szeroki, Anetka spostrzegła właśnie za tym cieniem zwierzaczka z zamglonym już wzrokiem. . Podeszli do niego - sarenka to była, maleńka, ze łzami spod powiek. Szybko zrozumieli, że w takim przypadku potrzebny dorosły tu człowiek. . Anetka w te pędy pobiegła do domu, by wołać na pomoc ich mamę. Jaś został na miejscu, pilnując sarenki - nie chcieli zostawić jej samej. . Anetka wraz z mamą przybiegły niebawem, pomocy tu jakiejś udzielić. Sarenka już ledwo podnosiła głowę, prosząco, by pomóc jej chcieli. . Szczęśliwym tu trafem, tato owych dzieci lekarzem od zwierząt był właśnie. Telefon do niego - wracaj jak najprędzej - błagali - bo w oczach nam gaśnie. . Tato gdzieś w terenie akurat przebywał, obiecał swój powrót niebawem. Mama tą bidulkę wzięła więc na ręce - nie był to czas na zabawę. . Wrócili do domu już razem z sarenką, złożyli na miękkiej kołderce, nim tato przyjechał, by coś tu zaradzić, myśleli, że pęknie im serce. . Oględziny sarenki przebiegły dość sprawnie - diagnoza zbyt groźną nie była. Oprócz nogi złamanej, no i wygłodzenia nic więcej. Na pewno będzie więc żyła. . Tato chciał ją odwieźć do lecznicy w mieście, gdzie takie przypadki wciąż leczą. Lecz dzieci (i mama) chcą ją tu zatrzymać - nie dadzą - a przy tym też "beczą". . Złożenie jej nóżki, sztywny opatrunek i mleko przez smoczek z butelki. Na drugi dzień rano sarenka przytomna, lecz strach widać po niej dość wielki. . Bała się ogromnie zwierzątek domowych, które ciągle na nią patrzyły. Był to psiaczek nieduży i kotek niewielki - te krzywdy by jej nie zrobiły. . Dla jej to wygody, w tych pierwszych dniach tutaj sprzątnięto niewielki pokoik. Tam ją przeniesiono, z dala od nas wszystkich, by mogła już zaznać spokoju. . Niedługo to trwało, wszyscy ją karmili tą dietą, co przykazał tato. Bać się szybko przestała, nawet pieska i kotka a wstała, gdzieś w środku już lata. . Z początku to chodzić nawet nie umiała, lecz szybko w tym doszła do wprawy. Wybiegała z nami na spacer po łące, a wkrótce już wspólne zabawy ... . Kotek, piesek, sarenka i dwoje dzieciaków - obraz jakże sielski, wręcz miły. Przy słonecznej pogodzie było wprost znakomicie, lecz wakacje się wkrótce skończyły. . I tu kłopot się zaczął niespodziany, lecz ważny, bo gdy dzieci do szkoły zmierzają to za nimi sarenka, a ustąpić im nie chce, mimo, że wciąż ją precz odganiają ... . Musieliśmy ją zatem zamykać co rano, bu nie sprawiać nam wszystkim kłopotu. Całe dzionki jest smutna, taka znowu samotna aż do chwili ich tutaj powrotu. . Przywitania, całusy, łezki w oku obecnych, to już trwały, codzienny obrazek. Może i niehigienicznie dla wszystkich dokoła, lecz tego to ja nie zakażę ... ~~~ RE: Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku / bronmus45 - bronmus45 - 2018-12-07 06:00:13 obrazek z sieci ~
fachowiec Reksio
Podwórko, na którym Reksio miał swój własny domek,
zamieszkiwało także wiele innych stworzeń. Pomiędzy nimi codziennie przechadzał się Romek, karmiąc i doglądając - sypał ptakom zboże. . Reksio miał swoją miskę której to pilnował; zbyt wielu tu chętnych, co chciało podkradać jego przecież jedzenie. Takim nie darował goniąc z głośnym szczekaniem. Bały się tu siadać wrony, kruki czy kawki z pobliskiego lasu. . Jedna taka usiadła. Lecz Reksio zawczasu rzucił się do ataku na owo ptaszysko. Gonił i szczekał, lecz pomimo wszystko wrona skradła mu kość ... Był to kawał gnata, więc ciężar nie pozwolił wyżej płotu latać ... ~ I tym to sposobem skrzydełko złamała... Tutaj się więc historia rozpoczyna cała chwaląca honor Reksia i przymioty jego. ~ Podjął się wnet czynności lekarza ptasiego, od pomocy tej wronie, co mu kość ukradła. Reksio grzecznie poprosił, by sobie usiadła gdy tymczasem sam poszedł do Romka po leki. . Romek miał zawsze w domu zapasy z apteki na wszelki to wypadek. Tu bez zbędnych gadek dał Reksiowi co trzeba wraz z praktyczną radą; aby podał lekarstwo na uspokojenie. . Ono się okazało w jak najwyższej cenie, bo wrona ze strachu już po prostu mdlała. Bo jako złodziejka, tak sobie myślała, że Reksio zaraz ją tu "na amen" uśmierci. . Reksio nakazał, by przestała się wiercić a pozwoliła sobie uratować skrzydło. Wtarł w bolące miejsce jakieś smarowidło i usztywnił bandażem. Tak, jak na obrazku. . Od tego to to czasu nie słychać już wrzasku szczekania reksiowego. Bo wnet wszystkie ptaki wiedziały, że ów Reksio, to nie byle jaki szarobury kundelek, jakich wokół wielu. . Jedna z wron wprost krakała - mój Ty przyjacielu ... . RE: Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku / bronmus45 - bronmus45 - 2018-12-07 19:22:58 Mruczuś i Pimpuś
obrazek z sieci / podpisy autora tekstu
.~~
Dla Pimpusia mieszkaniem jest dom właścicieli,
gdzie sypia na fotelu swoim ulubionym. Ma również altankę - letni domek w sadzie, który czasem odwiedza, ganiając gawrony. . Domek ten, z płaskim daszkiem rozgrzanym od słońca bywa wręcz wymarzonym dla kota Mruczusia. Ten bowiem lubi ciepło, więc zwinięty w kłębek przysypia wciąż na daszku altanki Pimpusia. . Obaj są przyjaciółmi już od maleńkości, więc jeden drugiemu krzywdy by nie zrobił. Wprost przeciwnie, gdy któryś ma swoje kłopoty, to drugi już do walki byłby się sposobił. . Tak było końcem wiosny tego właśnie roku, kiedy to obce psisko goniło Mruczusia. Ten zdążył zwiać na drzewo - takich pełno wokół, lecz miaucząc przywoływał w ten sposób Pimpusia. . Co tam się wyprawiało!!! Kiedy Pimpuś skoczył na o wiele większego od siebie sierściucha, kot z wysoka spadając wczepił się w grzbiet jego, no a Pimpuś dobierał się do psiska brzucha... . Z podkulonym ogonem zwiewał, gdzie pieprz rośnie, tenże psiak, co wystraszył naszego tu kotka. No, a dwaj przyjaciele wielce dumni z siebie poszli sobie na spacer, omijając błota... RE: Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku / bronmus45 - bronmus45 - 2018-12-08 18:30:57 obrazek z sieci ~
K O T E K ~ Nasz kotek jest śliczny - w różnobarwne łatki - ulubieniec dziewczynki, malutkiej Agatki, która za nim wciąż chodzi, chciałaby się bawić. Lecz jego jakaś muszka często zaciekawi i biega za nią wokół, skacząc po firanach. . Nie pozwala mu na to tej Agatki mama, więc goni go precz ścierką, którą ma pod ręką. Malutki kotek nie wie, że mamy udręką jest niszczenie firan przy tych figlach kotka. Bo na ogół mama jest dla wszystkich słodka, bardzo też lubi jego, dbając o wygody, szczególnie, że ten kotek jeszcze ciągle młody i sam by sobie nie poradził w życiu. . Dostaje wciąż smakołyki, nie mówiąc o piciu, które to zawsze czeka w miseczce na niego. Czasem gdzieś sobie pójdzie - ma wielu kolegów, z którymi baraszkuje pomiędzy trawami. Może się wtedy spotkać z polnymi myszami i jestem bardzo ciekaw, co by wtedy było ... . Które z nich więc ucieknie, mnie by nie zdziwiło, gdyby to właśnie kotek był tym wystraszonym. On się wciąż jeszcze boi pierwszej lepszej wrony i zmyka do domu, skacząc na fotele. Czuje się tu bezpiecznym. Nie potrzeba wiele, by zaraz sobie przysnął, mrucząc przedtem mile. Och, jakże uwielbiam właśnie takie chwile ... . RE: Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku / bronmus45 - bronmus45 - 2018-12-09 11:52:41 ...
P.S - tekst ten napisałem kilkanaście (chyba) lat temu dla dzieciaka - jako petycję w jego imieniu - aby przedstawił rodzicom, którzy nie chcieli mu sprawić psiaka. Poskutkowało. Piesek za parę dni już był w ich domu.
BOJĘ SIĘ ... . Zgasło w przedpokoju światło, wszyscy spać się położyli; ja nie zaznam dziś spokoju, no i słyszę już po chwili ... . ... puk, puk, puk – ktoś w szybę stuka; co daje mi do myślenia że to pewnie ''duszki domu'' - niegdysiejsze pokolenia … . ... trzask, trzask, trzask – podłoga trzeszczy - to ktoś tu się do mnie skrada; ja dostaję zimnych dreszczy, no a krzyczeć nie wypada … . Mają przecież mnie za zucha wszyscy starsi domownicy, więc byłaby dla mnie ''skucha'' gdybym wrzeszczał po próżnicy … . Przydałby mi się przyjaciel; jakiś psiaczek - ot - nieduży, spałby ze mną na kanapie - strach by snu już mi nie zburzył. . Mamo, tato – kupcie pieska, bo samemu spać zbyt straszno; słychać jakieś dziwne głosy gdy tylko światła pogasną … ... RE: [bronmus45] Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku - bronmus45 - 2019-01-07 10:48:55 Kto tutaj zawinił? (przestroga) ~~ obrazek z sieci ~~~ Winne pędy winorośli - tak orzekł rozumek ośli gdy już najadł się do syta. . Osioł leżał, a kopyta skierowane wprost do nieba nie wiedziały, co potrzeba, by znów niosły osła postać. . Nie mógł temu nijak sprostać - bo pijany był zwyczajnie. . Było mu z tym nawet fajnie, gdyby nie pragnienie picia. . Cóż, bez wody nie ma życia, więc gramoli się biedaczek - ujrzał bowiem stadko kaczek, a gdzie kaczki, tam i woda. . Najpierw głowa, a z nią broda .. . Dotarł w końcu do jeziora - a najwyższa była pora, bo już skołowaciał cały. . Wszystkie osły się zeń śmiały, bo zataczał się pokraka po tej uczcie w winnych krzakach ... ~ RE: [bronmus45] Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku - bronmus45 - 2019-01-09 10:19:01 Pracowite zabawy *** Z chmurki dzisiaj nocą spadły płatki śniegu - podwórko już białe, więc razem z kolegą ulepimy sobie ślicznego bałwana. Wzięliśmy się za to już z samego rana - wtedy po śniadaniu mamy wiele siły. * Do lepienia bałwanków także przystąpiły dzieciaki z innych domów, więc rywalizacja. Kto ładniejszego ulepi, tego będzie racja by go obwołać królem na naszej ulicy. * Chyłkiem nam pomagają starsi domownicy którzy podpowiadają, jak go pięknym zrobić. A więc marchew miast nosa trzeba przysposobić, węgielki w miejsce oczu też wkleić należy, no i zamiast guzików. Na głowę przymierzyć stary kapelusz dziadka, lub słomkowy - z lata. * Z boku winna mu sterczeć chociażby łopata, - bałwanek mieć musi czymś pracować w nocy, gdy kolejnym śniegiem zima go zaskoczy. Ładną będzie też miotła - taki drapak stary - to już z drugiego boku, by było do pary na wszelką okoliczność, gdy przyjdzie zamiatać. * Bałwanek już gotowy. Jaka więc zapłata czeka na budowniczych w postaci nagrody? Mnie by posmakowały wszelakie jagody zapieczone w bułeczkach. Do tego kakao (lecz takie "bez kożuszka") tu by się przydało, aby rozgrzać po pracy zmarzniętych dzieciaków. * Tak kończę mą opowieść. Jeszcze kilka znaków by ogłosić zwycięzcę pośród budowniczych. * Wygrali dzisiaj wszyscy, bo sam fakt się liczy przystąpienia do pracy, co była zabawą. * Dziękuję za uwagę. Czy będzie łaskawą? * RE: [bronmus45] Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku - bronmus45 - 2019-01-10 08:49:12 Bałwanek # Jasio od sąsiadów - jeszcze całkiem mały - chciał lepić bałwana. Oczy mu się śmiały, do tego, co widział na naszym podwórzu. . Uprosił więc tatę, ten z ochotą dużą wziął się do roboty razem z synkiem Jasiem. Poprosili również siostrę Jasia - Kasię, aby również przyszła pobawić się chwilkę. . Ta przyniosła marchew, i węgielków kilka. Marchew w miejsce nosa, oczy jak u wilka błyszczały z daleka, bo z węgielków były. . Bałwanek gotowy no i przy tym miły dla samego Jasia. Bardzo się cieszyła również siostra Kasia, kiedy to już razem w swym domu siedzieli a tuż za ich oknem bałwanek się bielił. . Tato mu też miotłę przykleił do boku, aby straszył psiaki które to po zmroku szczekały zbyt głośno tuż, pod ich oknami. . Teraz mogą słuchać powieści z bajkami ... * obrazek z sieci * RE: [bronmus45] Wiersze i bajki dla dzieci w różnym wieku - bronmus45 - 2019-01-12 07:53:47 - przetrwać zimę, czyli przyjacielska pomoc
~ Jeziora skute lodem, tak więc ptaki wodne nie mają dostępu do pokarmu swego. Głodują zatem srogo, czekając pomocy, wierząc, że ktoś podrzuci im coś pożywnego. ~~ Gdy jesteś zimą w parku, na spacerze z mamą, możesz często zobaczyć, jak kaczki zgłodniałe biegną Tobie naprzeciw - mając tą nadzieję, że wspomożesz je chlebem - dlatego tak śmiałe. ~~~ Dokarmianie ptaków ma swoje zasady; by nigdy to nie było jedzenie solone. Nie może nim być również spleśniałe pieczywo ani tłuszcz zjełczały, czy ziarno zmoczone. ~~~~ Przestrzegajmy zatem tych zasad żywienia, bo ptaki wszystko zjedzą – a potem chorują. Latem nie dokarmiajmy, by ich nie oduczyć samodzielnego życia. Czego potrzebują ... *
|