Dotykiem Wiatru - forum poezji amatorskiej.
Virginia Voolf - Wersja do druku

+- Dotykiem Wiatru - forum poezji amatorskiej. (http://dotykiemwiatru.grd.pl)
+-- Dział: Kulturalnie (/forum-7.html)
+--- Dział: Książka (/forum-34.html)
+--- Wątek: Virginia Voolf (/thread-2324.html)



Virginia Voolf - Ginsana - 2008-06-28 16:24:26

Virginia Voolf
Chwile wolności
Dziennik 1915-1941


Biorąc do ręki dzienniki Virginii Voolf, uznanej powieściopisarki i eseistki, niech nie przerażają czytelnika gabaryty książki. Niby ciężki i opasły tom, ale w sumie przekładając na ilość lat życia autorki zawartych w tym tomie, proszę mi wierzyć, że jest on bardzo mały i leciutki.
Skrócona wersja/pełna, oryginalna wersja to V tomów/ dzienników Virginii Voolf pisana w latach 1915-1941.Dziennik pisze autorka przez 26 lat. Zaczyna go w wieku 33 lat, kończy nagle i nieoczekiwanie w wieku lat 59, kiedy to napełnia kieszenie kamieniami i rzuca się do rzeki Quese- 28 marca 1941 roku.
Pozostawia listy pożegnalne. Pierwszy dla swojej siostry Vanessy, a drugi dla swojego męża:
“...Jestem pewna, że znów szaleję: Czuję, że nie damy rady przejść przez te kolejne trudne chwile. I że tym razem nie wyzdrowieję. Zaczynam słyszeć głosy i nie mogę się skoncentrować. Więc robię to co uważam za najlepsze. Dałeś mi radość największą z możliwych… Nie mogę dalej z tym walczyć, wiem, że niszczę Twoje życie i że beze mnie mógłbyś pracować ....”
Powodem była prawdopodobnie choroba, na którą cierpiała przez całe swoje życie- “zaburzenia afektywne-dwubiegunowe".Jej depresje przychodziły, by nagle odejść i cieszyć się życiem. Niestety, ta jedna nie zdążyła odejść......
Z dzienników w każdym razie nie wynika nic o jej zdrowiu psychicznym, raczej bym stawiała na wyczerpanie nerwowe ze względu na lata przejściowe, jak i przepracowanie.
Była kobietą niesamowicie zapracowaną/ liczne obowiązki towarzyskie, literackie i drukarskie/, a więc chwile z dziennikiem, traktowała jako chwile wolności, gdzie również/jak sama przyznaje/ szlifowała swój warsztat pisarski.
Nie odnajdziemy w zapiskach jej duszy, przed tym broniła się w całym swym pisaniu dziennika. Ale za to dowiadujemy się, jak lekko i z jakim entuzjazmem pisała kolejne książki. Nim skończyła jedna, już miała pomysł na następną. Z jaką trwogą czekała na recenzje swoich książek, jak bardzo to przeżywała. W sumie odnoszę wrażenie, że była kobieta bardzo wrażliwą, przejmowała się drobiazgami; choćby krytyka jej kapelusza, czy sukni. Przy całej jej wielkiej osobowości i otwartym umyśle, było to takie typowo kobiece.
Autorkę w dziennikach poznajemy, jako kobietę niezależną/ feministka/, niestłumioną i bardzo przenikliwą oraz nowoczesną i bardzo inteligentną. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że umysł miała ostry jak brzeg żyletki. O sobie pisze, że inni postrzegają ją, jako powierzchowną, wyniosłą i pozującą.
Kochającą ludzi i uwielbiającą przyjęcia i podwieczorki, kiedy to spotykała się z nimi. Była bardzo towarzyska, rodzinna i bardzo ciepła.
Zaangażowaną w sprawy sztuki, którą uważała za bardzo cenną.
Ta kobieta dla mnie to żywioł, niegasnący i ciągle potężniejszy.
W jej dziennikach możemy poznać świat bohemy. Jest on opisywany z pozycji zewnętrznego obserwatora, niezbyt czasami życzliwego. Opisy postaci, na których się w dziennikach skupia, są dowcipne, pełne metafor, niekiedy że prawie złośliwe. Ale na pewno opisy te mają w sobie to coś, co powoduje, że się czyta je z uśmiechem i wielkim zainteresowaniem. Poznajemy czołowe postacie tego okresu- największe osobistości przełomu XIX i XX wieku.
Również możemy dowiedzieć się o I , jak i II wojnie światowej. Tu byłam trochę zaskoczona. Nie wiem na ile wiarygodnie mogę traktować stwierdzenie, że w samolotach bombardujących Londyn podczas I wojny światowej były kobiety. Dla mnie to jakieś przekłamanie, wynikające z plotek, które autorka zamieściła w dzienniku.
Pomijając to, jej dzienniki, to dokument epoki, jak i życia kulturalnego Londynu.
Czytając dzienniki poznawałam tamten świat, tamtych ludzi, jak i autorkę coraz bardziej. Mogę jedynie żałować, że to tylko wersja skrócona. Takie odnoszę wrażenie, jakby podano mi do czytania książkę po lekkiej cenzurze. Myślę, że wersja oryginalna wyjaśniłaby niejedną moją wątpliwość, co do autorki i jej życia. Ale to tylko taka mała moja dygresja, po przeczytaniu jej życiorysu gdzieś, kiedyś i tak nie wiadomo na ile prawdziwego. Najważniejsze jest to, że książka wciąga niesamowicie. W ostatnim czasie nic tak dobrze i z takim zainteresowaniem nie czytałam. Ta pozycja literacka Wirginii Woolf jest godna polecenia. Czytając, ma się wrażenie, że żyje się w tamtych latach i czuje się prawie zapach herbaty podany u Wirginii Woolf.
Jutro oddam książkę w bibliotece, zostanie żal, że kolejnego wieczoru nie spędzę z Wirginią Woolf.


- Ginsana - 2008-06-30 21:18:45

a proszę bardzo Smile
Mój " tester" w postaci męża...czytając -zasnął przy którejś :lol: tam stronie :lol:

wiadomość z ostatniej chwili : " Kochanie wybacz, nie dam rady tego czytać...co za nuda " - powiedział tester :rotfl: