Dotykiem Wiatru - forum poezji amatorskiej.
Ślicznotka doktora Josefa - Wersja do druku

+- Dotykiem Wiatru - forum poezji amatorskiej. (http://dotykiemwiatru.grd.pl)
+-- Dział: Kulturalnie (/forum-7.html)
+--- Dział: Książka (/forum-34.html)
+--- Wątek: Ślicznotka doktora Josefa (/thread-1926.html)



Ślicznotka doktora Josefa - Ginsana - 2008-09-20 21:43:18

“Ślicznotka doktora Josefa “
Zyty Rudzkiej

Autorka jest z wykształcenia psychologiem, ale również pisarką. Nagradzana, tłumaczona na niemiecki i chorwacki.
Książka jest historią 12-to letniej dziewczynki- Czechny, której losy życiowe / eksterminacja Żydów podczas II wojny światowej/ zmuszają ją do pobytu w Oświęcimiu / Auschwitz/. Tam poddawana jest okrutnym eksperymentom i upokorzeniom przez doktora Josefa Mengela i jego pomocnika- dr Hansa. Następuje relacja kat -ofiara. Między katem, a ofiarą zawiązuje się jakaś niezrozumiała nić. Od śmierci ratuje ją młodość i uroda i chyba te radosne oczy, w których nie ma smutku ni strachu.
Główne postacie są fikcyjne/ Czechna i jej siostra/. Na nie składają się zebrane doświadczenia wielu ofiar Holokaustu. Natomiast dr Josef jest autentyczny. Jest to zbrodniarz wojenny/ nigdy nie zapłacił za swoje zbrodnie, zmarł śmiercią naturalną w roku 1979 /.
Wspomnienia głównej bohaterki Czechny wplecione są w główny wątek książki, jakim jest pobyt w domu starców. Jej traumatyczne przeżycia, nie pozwalają jej normalnie żyć. Odciąć się od przeszłości. Wraca, mimo że boli. Tak, jakby czas zatrzymał się dla niej tam – w obozie zagłady.
W domu, w którym mieszka króluje starość i zniedołężnienie. Gdzie zmęczenie, obojętność,
tęsknota za normalnym życiem, za czułością, miłością, ciepłym dotykiem, za bliską rodziną, a bardzo często niesamowita chęć życia wychodzi każdą szparą.
Oddaleni od ludzi, odcięci, tak naprawdę są również odcięci od siebie samych. Tu nikt nikogo nie słucha, mówią do siebie, ich ciała / powłoki ze skóry/ odmawiają współpracy. Personel domu, mimo wykonywanych dobrze swoich obowiązków, jest niestety “ słownie” okrutny i obojętny. Pensjonariusze zamykają się w swoim świecie, wracając do wspomnień. A te są różne; ciepłe, śmieszne i brutalne, ale i takie jak wspomnienia Czechny.
Bardzo obrazowo autorka oddała klimat takich domów. Odnoszę wrażenie, że aż za bardzo dokładnie. Pensjonariusze opuszczeni przez bliskich. Zdani na łaskę i niełaskę personelu wegetują, czekając na śmierć, ale i w sumie broniąc się przed nią. Bo tak naprawdę wszyscy tam chcą jeszcze żyć. Szczególnie Czechna, która uwielbia żyć i się podobać. Właśnie to jej zostało “ po obozie “ - ładni nie umierają. Ładni przetrwają.
Po przeczytaniu książki odetchnęłam, że już koniec. Bo tak naprawdę , używając mało wytwornego słowa “ mnie zdołowała”.Nie odczułam w niej “ poczucia humoru”, jakim autorka chciała rozświetlić zniedołężniałą starość. Poczułam lęk, strach. Czy obrzydzenie ? Nie. To przecież ludzie - tylko, że już chorzy i starzy, wymagający opieki. Przeraziła mnie ewentualna przyszłość, bo przecież każdy w pewnym wieku zaczyna czuć na plecach pierwsze oddechy zbliżającej się starości.
Znalazłam również wspólne punkty, między obozem , a tym domem. Zaznaczam malutkie, bo nie powinnam nic i nigdy przyrównywać do obozów śmierci/ tam za murami, tu też.../. Ale niestety to było silniejsze odemnie, poczułam i już.
Tak się zastanawiam czy ja źle zrozumiałam książkę / mam do tego prawo, jako czytelnik/ czy autorce, tak do końca nie udało się pokazać starości pogodnej i pogodnego odchodzenia. Tak mi się nasunęło po przeczytaniu wywiadu z autorką. Ale na pewno jest to książka bardzo dojrzała. Pokazuje nam bardzo ważną rzecz, że od trudnych wspomnień nie sposób się uwolnić. Mają one wpływ na późniejsze nasze całe życie. Tylko nielicznym udaje się odciąć od nich, jakby nigdy nie istniały, by nie musieli później mówić , jak jedna z postaci w książce : “ skleroza- najlepszy lek na skurwione życie”.
Zaskoczyło mnie jeszcze jedno w książce. Forma pisania tzn. nie zaznaczanie myślnikami dialogów, jak ogólnie jest to przyjęte. W pewnym sensie utrudniało to czytanie. Czytelnik gubi się i musi wracać do poprzednich kwestii.
Mam mieszane uczucia czy polecić tę książkę. Jest tak bardzo trudna w swoim przekazie, jak trudna jest starość ludzi zniedołężniałych.
Bardzo chętnie dałabym ją do przeczytania tym, co umieszczają bliskich w takich domach i tym co zapomnieli , albo nie wiedzą czy też nie chcą wiedzieć o Holokauście.....
Zatem sami zadecydujcie.


- Ginsana - 2008-09-27 19:26:26

kurcze ja to mam jakiegoś pecha, wczoraj łapie film.Fajny tytuł " uczeń diabła".Okazuje sie, że znowu o obozach Sad


- Ginsana - 2008-09-27 19:29:00

Ninoczka napisał(a):to przerzuć się na niemodne Harleqiny :rotfl:
a nie koszmarów Ci się zachciewa!

wszystko tylko nie to Wink to mózg rozmiększa :rotfl:


- male_p - 2008-10-07 18:14:34

Porównanie obozów i "Domów Spokojnej Starości" lub "Jesieni Życia" nie jest do końca obarczone znakiem równości. Często u nas słyszy się o domach z minimum opieki i maksimum uzyskania korzyści z pobytu. Niewiele jest ośrodków, w których pensjonariusze są oddawani bez możliwości odwiedzania przez bliskich bez zastraszania ich, że tu jest naj i wogóle.


- Interpelacja - 2008-10-07 20:08:08

Przeczytam tą książkę...
Najlepiej jeszcze w październiku bo listopad sam w sobie mnie dołuje


- Ginsana - 2008-10-08 08:06:03

Interpelacja napisał(a):Przeczytam tą książkę...
Najlepiej jeszcze w październiku bo listopad sam w sobie mnie dołuje

ach ten listopad Wink ale lepiej przeczytaj latem w piękny , letni dzień - wtedy może słonko zniweluje odczucia w trakcie czytania Wink