Pustelnia, czyli tyż Sarmatia nie całkiem obumarła... - Wersja do druku +- Dotykiem Wiatru - forum poezji amatorskiej. (http://dotykiemwiatru.grd.pl) +-- Dział: Poetica (/forum-5.html) +--- Dział: DZIAŁ AUTORSKI (/forum-13.html) +--- Wątek: Pustelnia, czyli tyż Sarmatia nie całkiem obumarła... (/thread-1135.html) Strony: 1 2 |
Pustelnia, czyli tyż Sarmatia nie całkiem obumarła... - Sarmata - 2009-02-07 23:18:19 * * * Garstka suchych wspomnień która mi pozostała wyblakłych i startych od ciągłego przeglądania jak stary banknot, szeleszczącymi słowami listów przywodzi na myśl te koszmarne godziny kiedy śród nocy zlany zimnym potem budzisz się z krzykiem, a ręka rozpalona sennym marzeniem w bezradnych próbach przygarnięcia kogoś, kto jest zbyt daleko i w czasie i w przestrzeni, nie napotyka na opór i obejmuje próżnię i cucąco chłodną poduszkę... Zapłakanych poranków smutne przebudzenia ze snów o Tobie wiodą bezlitośnie w beznadziejną katorgę następnego straconego dnia. Klaryssa T. Staterson Dupont, PA 11.13.'92 * * * Fistfull of dry memories, that's been left to me faded and worn-out from ceaseless browsing like an old bill, with rippled words of letters brings to mind those ghastly hours when in a midst of the night soaked in cold sweat one gets awaken with a scream, and an arm inflamed by dreams in futile attempts to reach someone, who's to far away in time and distance, does not meet resistance and encircle void and sobering coldness of a pillow... Weeping mornings of sad awakenings from dreams about You leads ruthlessly into hopeless torment of next dwindled day. Klaryssa T. Staterson Dupont, PA 11.13.'92 "Jesienią. " - Sarmata - 2009-02-07 23:31:13 Po raz kolejny klucze żurawi Ciągną corocznym szlakiem nostalgii Klangorem nadziei sławiąc podróż Wiodącą w strony odzyskane Ptaki szczęśliwe trudem wędrówki Mają gdzie wracać - - Wierne gniazda wciąż czekają By je utulić znajomym skrzydeł łopotem. A ja cóż mogę? Jedynie na cichym zmierzchu landszaftcie Pokornym głowy skinieniem Składam pocałunek błogosławieństwa Ściśnionymi usty. Klaryssa T. Staterson Saddle River, NJ 10.11.1990 22.30 "Królewna ze snow…" - Sarmata - 2009-02-08 01:02:24 "Królewna ze snow…" Otulona tęczowym szalem utkanym z tysięcy migotliwych skrzydeł motylich Jaśniejąca różowym blaskiem przedświtu W welonie z muślinu porannych mgieł Szybujesz zwiewna jak bańka mydlana Ulotna jak sen, delikatna jak pieszczota kwiatu mimozy Kojąco muskasz ciepłą bryzą W najdelikatniejszym z pocałunków Zwiędłe z pragnienia szramy marzeń I ciągle krwawiące świeże rany rozczarowań O Różanopalca ! Czemu dręczysz mnie Co dzień na nowo Obietnicą nadziei, Choć wiesz, Że jej spełnienie Odleglejsze od gwiazd ? Klaryssa T. Staterson 02 Czerwca 2003 5:40 A.M. "Queenie of my dreams…" Wrapped in a shawl woven of rainbows of the thousands of shimmering butterfly wings Resplendent by pinky shine dawn Through the veil of muslin morning mists Floats like a soap bubble Fleeting soar like a dream, like a warm breeze caressing delicate flower of a mimosa like a soothing graze over brushes In the softest of kisses scars faded dreams of thirst and still fresh wounds bleeding disappointments The rosy-fingered! Why you torment me Every day anew With a promise of hope, Although you know That its completion is Further than the stars? Klaryssa T. Staterson Jun 02, 2003 5:40 A.M. "Chleba naszego powszedniego ..."* - Sarmata - 2009-02-08 08:10:10 Agusi Na siódmą klątwę zamknąłem w corannym obrządku zagracony stryszek umysłu zatęchłą suknią kurzu obleczon. Jak ścierka przepuszczona milionkrotnie przez wyżymaczkę tęsknoty i żalu zbieram do kupy swe członki zesztywniałe i hardo wzniósłszy czoło człapię siłą rozpędu w dzień kolejny - beznadziejny A wieczorną porą - ciszy spokojem rozbudzony w oczy swe puste jak wyschłe jeziora desperacko nurkuję - coraz trudniej dna sięgnąć by targnąwszy trzewia wynicować swe ja i palącą pochodnią bólu kolejnego samounicestwienia oświetlić i rozpoznać resztki swej twarzy zmiażdżonej gruzami Ego. A gruzów coraz więcej, A życie hej, płynie! * oszczędź nam dzisiaj, Panie! Klaryssa T. Staterson "Czekając na Monikę." - Sarmata - 2009-02-08 08:16:14 Obce kroki na klatce Wystukują kolejne kwadranse Oczekiwania. Wciąż brak tych jedynych, utęsknionych kroków. Nie wybiła godzina spotkania. Klaryssa T. Staterson Warszawa '83 "Rozstania." - Sarmata - 2009-02-08 08:22:16 Joli K. Nie płaczcie przy pożegnaniach Aby kryształ łez wylanych Nie rozdzielił nas rzeką Obcości Ani te ważkie słowa niewypowiedziane które już nigdy nie padną utopione w morzu milczenia by nie stanęły nigdy między nami przepaścią nieporozumień Nie płaczcie więc przy pożegnaniach... Klaryssa T. Staterson Zieleniec, 12.07.82 "Łap tęczę mocno..." - Sarmata - 2009-02-09 00:04:43 Dla Dominiki Wierzę że jest zawsze nowy poranek po drugiej stronie tęczy Wierzę Że mogę dosięgnąć kiedy tylko zechcę jeśli tylko pożądam wystarczająco mocno Wierzę Że pewnego dnia spotkam moją dawno zagubioną drugą połowę I jako całość znowu obmyci łzami naszej radości podbijemy wszechświat naszym śmiechem ... Klaryssa T. Staterson Piątek, 28 lutego 2003 5:30. Catch the rainbow firmly ... for Dominique I believe there is always a new dawn at the other end of rainbow I believe I can reach whatever I want if only I would desire it strong enough I believe there are no boundaries to constrain my hope and dreams I believe that one day I will meet my long-lost other half And as whole again washed in tears of our joy we will conquer the universe by our laughter ... Klaryssa T. Staterson Friday, Feb. 28 2003 5:30 A.M. "Prawdomówny Drogowskaz." - Sarmata - 2009-02-09 00:23:13 Joannie S Exit 186 Woodstock 36 mil - Oto me imię. Przyspieszcie kroku, cel niedaleko... - - głosiłem wędrującej braci. Gdzie znaleźć Miłość, Przyjacielu? - - wskazałem zbłąkanemu studentowi dom na najbliższym rogu, o amarantowej poświacie w oknach i czerwonej latarni nad drzwiami na warcie. Którędy do Mądrości? spytała dziewczyna, o oczach jak gwiazdy utopione w nocnej toni - - łagodno-smutnych oczach łani. Wzniosłem ramiona ku niebu. Jak daleko jeszcze do Wolności? zagadnął raz zgarbiony wędrowiec, w schodzonych butach i starej twarzy, lecz oczach jeszcze pełnych żaru. Ramiona me opadły bezsilnie... Milczałem zawstydzony, a potem odziawszy w łachman mój grzbiet zesztywniały uciekłem od ludzi. Dziś w szczerym polu, sam jak palec w spokoju ducha, na pół etatu wróble straszę. Klaryssa T. Staterson Warszawa, styczeń '86 Truthful Roadsign. To Joanna S Exit 186 Woodstock 36 mil - - It's my name. Hasten your pace, the goal is near... - - I broadcast to wandering society. Where one can find Love, my Friend? - - I pointed to lost student house on nearby corner, with amaranth glimmer in windows and red lantern above the door safeguarding. Which way to Wisdom? asked a girl, with eyes like stars drowned in deep-night abbyss - - kindly-sad eyes of a hind. I raised my arms to the skys... How far away is still to Freedom? approached me once hunched tramp, in weared down shoes and weathered face, but eyes still full of fervor. My arms have fallen feeble... I got speachless and ashamed, and then having dressed in rugs my stiffened back I escaped from humans. Today amid infinite fields, lonesome, undisturbed, on part time, I scare crows. Klaryssa T. Staterson Warsaw, Poland January '86 "Padaczkawka - neohaiku :)." - Sarmata - 2009-02-09 22:29:16 Zawał Słońca Promień Pada czka wka Wszech świat(ł)a Klaryssa T. Staterson 07/14/05 03:10 A.M. "Nigdy nie ukończony."/"Never .ended" - Sarmata - 2009-02-09 22:30:32 "Nigdy nie ukończony." Stan na dzień dzisiejszy: Jestem chory na pomyłkę zwaną życiem Złośliwe zwyrodnienie materii, kosmiczny nowotwór w skali wszechświata naturalego porządku entropii i chaosu Zaprzeczeniem prawd oczywistych i logicznych wyliczeń ściśle sprawdzalnych modeli i wzorów matematycznej logiki. Nieprawdopodobnym ułamkiem fraktala jak pierwiastek z pi. Gdzie jedyną stałą jest 0 Kelvina. I śmierć Klaryssa T. Staterson™ 11/03/2007 11:00 Lima "Never ended." Account as of today: I'm sick on a mistake called life. Malignant degeneration of matter, Space cancer spanning across the universe natural order of entropy and chaos. Denial of obvious truths and logical calculations that are strictly verifiable by models and designs of mathematical logic... Fraction of the incredible fractal like the square root of pi. Where the only constant is 0 Kelvin. And death Klaryssa T. Staterson™ 11/03/2007 11:00 Lima "Pieśń poległego." - Sarmata - 2009-02-09 23:13:38 Pamięci Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Czemu tak ciemno? I w ustach smak krwi? A pod pękniętą czaszką wystrzałów huk? I dlaczego szloch i łzy? Że młodości żal, że miłość i ból? Przestańcie! Wasz płacz boleśniej serce rozdziera, Niż bagnety wroga, czy peemu seria! Zaprawdę, powiadam Wam, że lepiej żyć szybko, Śmiałym, Ikara lotem krótkim, lecz pełnym, wspaniałym. Lepiej młodo umrzeć, a pięknie sprzedać duszę, Niż przed śmiercią po kątach się kryć, By cierpieć sumienia i pamięci Dedala katusze I w zgrzybiałej starością wegetacji gnić. Więc naprzód! W wir życia i walki, Głową w dół! Wyobraźni! Użycz swych skrzydeł! Młodości! Daj mi swych sił! Śmierci! Przybywaj! Jam gotów do lotu! Po raz drugi... Klaryssa T. Staterson Warszawa, 09-12 Stycznia 1982 "Killed Soldier-Poet Song." Dedicated to the memory of Krzysztof Kamil Baczyński. Why's twighlight so intense? What's that bloody taste in the mouth? And under my fractured skull shouts frozen sound? And why is there crying and tears all around? Because of your sorrow over my love and youth? Stop it! Your crying is more painfully tearing at my heart, Than enemy's bayonets or rounds from machine guns! Truly, let me tell you, that it's better to live fast, Like Icarus in flight, but a life whole and wonderful. Better to die young, but get high price for one's soul, Than to stinking shelters from death hide away, To suffer from Dedalus' regrets and conscience tortures And in rotten by age, solitude be stuck. So let's jump, head first into the Whirlpool of struggle and life! Imagination! Lend me your wings! Youth! Give me your strength! Death! Come along! I'm ready to fly!! For a second time... Klaryssa T. Staterson Warsaw, Poland, January 09-12 1982 "Syn Bugajów, Zosiek, Kolumbów..." - Sarmata - 2009-02-10 00:18:59 ... bo u Wyspiańskiego na Plantach mgła... spokojny świt... krakowski spleen... A nam tramwajów zgrzyt co chwilę zrywa sny... A nam Frank z Wawelu rozstrzelanych listy śle... i leninowskiej Huty smog wyrywa z piesi dech... ... bo u Or-ota roześmiana na Nowiku dzieciarnia... wymuskane damy u Bliklego i promyk słońca w oknach Zamku... A nam Pawiak, przemarsz przez piekło i noce sierpniowe... A nam Rakowiecka i J. Stalina Pałac z trzy piętra pod Placem Defilad wkopanymi salami tortur ... A nam tylko skowyt... Klaryssa T. Staterson 03/24/06 17:25 "Deklaracja Lojalności." - Sarmata - 2009-02-10 00:38:32 Ja, niżej podpisany pokorny obywatel, zwiedziony z prawomyślnej i jedynie słusznej drogi przez wrogą propagandę rzeczywistości, Zastawiwszy swe Ja w ubeckim lombardzie za kilogram kartkowego cukru i kostkę mydła miesięcznie, oraz obietnicę bezpieczeństwa i spokoju najbliższych zobowiązuję się: Wyrzekłszy się grzechów młodości i wspólników huligańskich wybryków Pluć publicznie na nasze wspólne ideały, Klaskać gorliwie, a głośno, i tylko kiedy trzeba, żarliwą udając wiarę. Wymachując szumnie jedynym właściwym sztandarem, bezlitośnie wykorzeniać każdą myśl niezależną, informując właściwe organa; Kneblować oficjalnymi i legalnymi kłamstwami marksistowskiego dialektyzmu wszelkie przejawy zdrowego rozsądku; Podtrzymywać wytrwale powtarzanymi bzdurami nowomowy zatęchłą i zetlałą kurtynę żelazną socjalistycznej praworządności i sprawiedliwości, odświeżając jej wyblakłą czerwień świeżą krwią poległych druhów. Za niewolniczą miskę strawy pracować ponad siły z zapałem godnym lepszej sprawy, by przekroczyć bzdurne normy i plany budując cekaemy i czołgi, będące solidnym, zdrowym i niezawodnym fundamentem ustroju. Odmawiając im prawa do prawdy posyłać ulegle swe bezbronne jeszcze dzieci w paszczę Maszynerii Edukacyjnego Narodu otumaniania, na wstępne kursy prania mózgów dla prawomyślnych pachołków reżimu, gdzie na ich główki specjaliści siłą wtłoczą za ciasny Kaganiec Oświaty. Kopiąc gorliwie padających w walce i z wyczerpania Przeć zdecydowanie naprzód, by udzielić całemu światu dobrodziejstw systemu i błogosławieńswo rewolucyjnych trybunałów. Zdecydowanie i nieodwołalnie zapomnieć o tym co było i jak było, i o tych, co byli, a nie są, tylko gniją w grobach, więzieniach, kaftanach bezpieczeństwa... Podpisano: Wewnętrzny Emigrant vel WtórnyAnalfabeta (z wyboru) + + + [i]Klaryssa T. Staterson Warszawa '83 Declaration of Loyalty. I, signed bellow, humble citizen, decived from law abiding and an only rightfull path by adverse reality's propaganda, having pawned my "I" in secret political police's pawn shop for allowance of one kilogram of sugar, and one soap bar per month, and a promise of safety and peace for my dearest commit myself to: Renounce our sins of youth, and my cofighters of rowdyish excesses spit publicly on our common ideals, clap zealously and loudly, and only in right moments, fervourus pretending belief. Waving resonantly the only suitable banner, pitilessly eradicate every tought despaired and (or) inependent denouncig it to the proper authorities; Using official and legal lies of marxist's dialectism to gag every indications of a common sense; To uphold by persistently repeated rubishes of "New-Talk" mouldy and stale iron courtaine of delusion of socialistic law-abiding and justice, refreshing it's faded red with blood of just killed companions. For a slavish plate of soup to work excessively with vigor worthy better cause, in order to exceede nonsense production's norms and plans, constucting tanks and machine guns that are stable, solid and reliable foundations of regime. Denying them a rights to get knowing The Truth obediently send my own, defenseless yet children into muzzle of Machinery of Educational Nation stupefaction, for introductory classes of brain washing for rightfull servans of junta, where specialists will force on their heads to tight to fit Torch of Learning. Kicking zealously those falling down in fight, or simply from exaustion urge decidedly forward, to bring to the whole world their share of benefits of a greatest system, and a blessing of revolutionary tribunals. Positively and irrevocalibly forget what and how it used to be not that long ago, and those, that were, but are'nt any more, only rot in graves, prisons, and straight jackets. Signed: Invard Emigreé vel Reiterated Illiterate (by own choice) + + + Klaryssa T. Staterson Warszawa '83 "My, Młodzi." - Sarmata - 2009-02-10 00:56:44 My, zbuntowane nadzieje narodu i przyszłości. My, rozwydrzone hordy rozbrykanych łobuzów. My, niepoprawni Idealiści, nie struci jeszcze doświadczeniem porażek z niezłamanym pałką Kręgosłupem. My, niepokorni, Krnąbrni, Uparci. Idący z kamieniami na tanki. Sprowokowani przez dywersyjną propagandę Ekstremiści, upominający się o swoje prawa. My nie chcemy niczego więcej, jak tylko żyć tu i teraz po ludzku. Czy to aż tak wiele? Klaryssa T. Staterson Ciechanów 09 czerwca 1982 "We, Youngsters." We, insurgent hopes of nation and the future. We, unrestrained hordes of riotous hoodlums. We, incorrigible idealists, not poisoned yet by experience of failures and with not broken by truncheon backbones. We, unhumble, restive, obstinate. With paving-stones assaulting steel tanks. Stimulated by subversive propaganda extremists, demanding their own rights. We don't want anything more, just to live here and now as human beingst. Is it that much to ask for? Klaryssa T. Staterson Ciechanów, Poland June 09 1982 "Post Scriptum." - Sarmata - 2009-02-10 01:08:51 Mikusiowi My, młodzi! Pamiętasz? Lecz trochę już starsi i bardziej, rzec by Oziębli i puści (zbyt wcześnie wypruliśmy swe flaki w beznadziejnej szamotaninie). I choć w żyłach jeszcze burzy się krew, lecz skostniała głowa kalkuluje chłodno każdy kolejny krok wyważony, nie odważając się już na szaleńcze skoki, a zadyszane serce wlecze się kulą kamienną u stóp skrępowanych zmęczeniem. I choć ciągle jeszcze chcielibyśmy coś, to nie dla nas już szczeniackie szarże i wiemy już, że głową pancerza nie przebijesz, w najlepszym wypadku ostanie ci się ino guz. I choć ciągle głowę nosimy wysoko na usztywnionym siłą przyzwyczajenia kręgosłupie to coraz chłodniejszy żar naszych nocnych dyskusji głosów schrypniętych od gorących haseł i proroctw. I coraz częściej z oczu wieje pustką zwątpienia Jeno dla ukojenia sumienia Na rocznicowych składkach Płacimy haracz na benzynę do butelek dla tych, których wciąż jeszcze zaślepia nadzieja. A przecież my nie chcemy (chcieliśmy?) niczego więcej, jak tylko odrobinę szczęścia... jutro - dla młodszych których powołaliśmy na ten świat Komu to przeszkadza? Klaryssa T. Staterson N.Y.C. 01.01.1990 "Post Scriptum." To Mikuś We (still), Young Folks! Do you recall? But grown-up a little already and a little, one could say Cooled and vacant (too early we ripped-out our entrails in hopeless strife). Although in our veins blood is still simmering, but the callous head is calculating unimpassionately every single step equilibrated, not daring for perilous jumps anymore, and the breathless heart is draging back feet tied up by fatigue. And albeit we still would like to something, not for us any longer puerile assailing and we already know that you can't puncture, tank's armors with your bare head, all you will gain in best case is just a bump. Although we carry our heads proudly high on petrified by a habit spines a lot more frigid is the fervour of our night-long disputes voices hoarsened from chanting so fiery slogans and prophecies. And more often than not from void eyes is blowing cold emptiness of despair So just to pacify our remorseful conscience On yearly contributions We pay our tribute for gas to fill Molotov coctails for those still blinded by a hope. But we don't (did'nt?) want anything more, just a tinny bit of happiness... tomorrow - for youngers that we called-up to this world And whom is that disturbing? [center][i]Klaryssa T. Staterson N.Y.C. 01.01.1990 "Pamięć." - Sarmata - 2009-02-10 19:03:46 Było tylu ludzi wspaniałych. Polaków. Tyle uniesień i heroizmu, poświęceń i patriotyzmu. Krzyży brzozowych hektary... Było. Pamiętam. A szkoda. Może dziś nie miałbym historycznego kaca polskości? Klaryssa T. Staterson Warszawa '83 RE: Pustelnia, czyli tyż Sarmatia nie całkiem obumarła... - Sarmata - 2009-02-10 19:20:46 pamięci Krzysztofa Konarzewskiego Tyle jeszcze przed nami Nadziei, szans i dróg. Lecz coraz rzadsze druchów szeregi I sił już brak. I tchu. A czas? Czas przecieka przez palce, Jak sen poprzez sita gwiazd. I ogarek życia dopala się jaśniej, by strzelić ostatni raz płomieniem i zgasnąć, zachodzącego słońca zorzą. Tak pięknie, tak cicho, tak smutno. Spadła gwiazda żywota. Znów odszedł jeden z nas. Kto następny? Na kogo dzisiaj czas? Może Ty Przyjacielu? Może ja? Klaryssa T. Staterson Warszawa '82 "Bez miłosierdzia." - Sarmata - 2009-02-13 19:37:02 Sauronowi Nikt nie widzi twarzy herosa Gdy nadchodzi moment prawdy, Chwila w której spłacić musi daninę losowi... Nawet jego Mroczny Anioł Nie waży się stanąć naprzeciw By zmierzyć się wzrokiem... Nikt nigdy nie ujrzy Tej jedynej łzy uronionej Przez zimne, stalowe oczy W dół zastygłego policzka, po stwardniałym sercu, Którego granitowe tarcze samotności Drżą jak forteca pod ciosami taranu... Klaryssa T. Staterson 30 kwietnia 2002 No Mercy To Sauron Nobody sees Heroe's face At the moment of Truth, When he must pay a toll to the fate... Even his Dark Angel, Won't dare to face him then To meet his eyes... No one ever witness That lonely tear that falls From his cold, steely eye Down the frozen cheek and hardened heart, Whose granite shields of solitude, Tremble like fortress under siege... Klaryssa T. Staterson 30 kwietnia 2002 "Katyński las."/ "In a Forests of Katyń." - Sarmata - 2009-04-01 12:57:07 "Katyński las." Ze specjalną dedykacją dla Zdzisławy
Wśród głuszy zielonej, w sosnowej gęstwie Po granicę czasu, pamiętne jak echo wystrzałów Dusze wytrwałe, modlitwy rozkazem Wyznaczone - pamięci wartę trzymają Nad ofiarami kaźni dumny namiot Dawno spłowiałych bitewnych sztandarów I przebrzmiałych potyczek trąbkami Apel Poległych w wieczność wygrywają Katyńska Matko, co swych Synów skargi Na czas nie usłyszałaś, zgnębiona rozpaczą Jak Wielki Las Birnam poprowadzisz sosny W szturm nasz ostatni na Dunzynan krwawy... Akordem modlitw i gromem gniewu Skruszymy skorupę kłamstwa I zrzucimy wiekowe moskali Kajdany poddaństwa! Klaryssa T. Staterson 13 Luty 2009 11:30 A.M. "In a Forests of Katyń." With a special Inscription to Zdzislawa
Among the green wilderness, in a pine thicket Up to the end of time, memorable as the echo of shots Steady souls conscientious, by a command of pray Designated - on honorable memory guard uphold The victims of brutal murder under the proud tent Of long since faded battle flags And outworn alarms of trumpets for skirmish The Anthem of Glory at Appeal of the Fallen in the eternity play Our Saint Mother, You your Sons cries In time You haven't heard, downcast in despair How Great Birnam Wood You will lead the pines In the assault on our last Dunzynan bloody ... With chord of prayers and the thunder of anger We will crush crust of lies And break free from Muscovites ages old Shackles of serfdom! Klaryssa T. Staterson Wrzask - Sarmata - 2009-04-12 03:21:57 Tak, teraz już wiem, Nareszcie go zobaczyłem, takim jakim jest. Poznałem go. I w tym akcie poznania przyszło oczyszczenie. Rozładowanie. Jak katharsis. Jak płacz. Lub śmiech. Lub seks. Pamiętasz ? Tyle razy trzewia wyrywał i wywlekał przez zaciśnięte szlochem gardło, on co rozpaloną do białości pięścią zaciśniętą w gardzieli kneblował dźwięk wszelki. Został z niego jedynie bezsilny skowyt. Jak potłuczonego śmiertelnie psa, którego szczęki już sił nie mają, by ugryźć rękę okładającego go pałką kata. A ślepia, jeszcze niedawno płonące wściekłością, gniewem, buntem i żądzą krwi wrogów i pomsty zachodzą już z wolna bielmem zgonu. Ten wrzask. Którego nigdy wydrzeć z siebie nie dałeś rady. Lub stchórzyłeś. Zrezygnowałeś. I jak ten pies teraz bezradny - bezsilnie i beznamiętnie spoglądasz pustką wypalonych na popiół źrenic. Klaryssa T. Staterson 13 Grudnia 2007 06:30 A.M. Wrzask v. 1.1 - Sarmata - 2009-04-13 12:37:49 Tamten mroźny poranek... Teraz już wiem, nareszcie go zobaczyłem, Po latach takim jakim jest. Został jedynie bezsilny skowyt. Potłuczonego śmiertelnie psa... Rozpoznałem go. Jak znajomą mordę tajniaka... W tym akcie poznania przyszło oczyszczenie. Rozładowanie. Jak płacz katharsis. Lub śmiech. Lub seks. Pamiętasz? Tyle razy trzewia wyrywał i wywlekał przez zaciśnięte szlochem gardło, on co rozpaloną do białości pięścią zaciśniętą w gardzieli kneblował dźwięk wszelki. ...którego szczęki już sił nie mają, by ugryźć rękę okładającego go pałką kata... Ten wrzask. Którego nigdy wydrzeć z siebie nie dałeś rady. Lub stchórzyłeś. A ślepia, jeszcze niedawno płonące wściekłością, buntem i żądzą krwi wrogów zachodzą już z wolna bielmem zgonu. Zrezygnowałeś. Jak ten pies - obity teraz i bezradny - bezsilnie i beznamiętnie spoglądasz pustką wypalonych na popiół źrenic. Bezczelnie... Prosto w lufy tankom. Klaryssa T. Staterson 13 Grudnia 2007 06:30 A.M. Волынские леса... - Sarmata - 2009-06-09 15:31:25 То страшный лес, не лзя туда заходить, - Мать своему ребёнку передкладает - Tам Лахив побитых души до тех пор плачят Што их твой дєд с евреями и резунами в лес повёл Не лзя заходить, говорить безопастно об етом, Лучшө дла всех, пусть всем забыть што произашло... Мӫртвым никакой уже помощи, а живым Памящ в род брoсать совсем страшно [center]Klaryssa T. Staterson 13 Luty 2009 15:15 [/center] Kod: i wersja pisana "łacinką" - dla tych którzy nie czytają cyrilicy "Wołynskiye liesa..." To strasznyj lies, nie lzia tuda zachodzit', - Mat' swojemu riebionku pieredkładajet - Tam Lachiw pobitych duszi do tiech por płacziat Szto ich z jewriejami twoj died i rezuny w lies powieli Nielzia zachodit, goworit bezopastno ob etom, Pust wsiem zabyt' szto proizaszło, tak łuczsze dla wsiech... Miortwym nikakoj uże pomoszczi, a żiwym Pamiaszcz w rod brasat' sowsiem straszno [center]Klaryssa T. Staterson 13 Luty 2009 15:15 [/center] Re: Pustelnia, czyli tyż Sarmatia nie całkiem obumarła... - Sarmata - 2009-06-09 15:41:17 Kobieta zmienną jest Jak zmienne są pory roku, A spróbujże Przyjacielu Nie skakać w takt jej fochów! Miłość ci z głowy wybije I szpilek nawtyka w serduszko Na grzbiet ze dwa samobije Nałoży ci twoja Duszka! Gdzież ten powabny motylek? To raczej osa żądłem spiczasta, Nie zbawi cię kwitnący badylek, Choćbyś się nawet pochlastał! I na nic ci trzeźwa twa głowa, Ni żeś z psychologią za pan brat... Super Novej oddechem w dwa słowa Spopieli ci cały Wszechświat: Czarna Dziura! ____________ Chór Chochołów: "Miałeś Chamie złoty Róg, Miałeś Chamie czapkę z piór! Róg huka po lesie czapkę wicher niesie, Ostał ci się ino sznur!..." [center]Klaryssa T. Staterson 20 Marca 2009 03:45 A.M. [/center] RE: Pustelnia, czyli tyż Sarmatia nie całkiem obumarła... - efemeryda - 2010-09-03 20:14:15 Z ogromnym żalem i największym smutkiem zmuszony jestem poinformować, że wieczorem 2 września zmarł mój wieloletni przyjaciel i nauczyciel życia - Sarmata. Był wielkim patriotą, świetnym poetą, ale przede wszystkim jedynym w swoim rodzaju przyjacielem o ogromnym sercu - jego empatia była nie do opisania... Pomagał ludziom. Zawsze pozostanie dla mnie niedoścignionym wzorem. Tak jak żadne słowa nie opiszą Jego osoby - Jego trzeba było ZNAĆ - tak i żadne słowa nie opiszą bólu jaki jest po jego odejściu... To dzięki Niemu to forum znów istnieje. Bardzo mu na nim zależało i wiele pracy włożył w jego funkcjonowanie. Cenił i lubił ludzi tu przebywających. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy kontaktowali się z Ryśkiem - na pewno miał z tego wiele ciepła i radości. Pokój jego duszy... RE: Pustelnia, czyli tyż Sarmatia nie całkiem obumarła... - polotka - 2010-09-03 20:58:20 Sarmaciątko Ty nie odeszłeś ....pozostaniesz w pamięci jako wspaniały CZŁOWIEK,prawdziwy PATRIOTA. "Żegnając przyjaciela nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże Ci to, co najbardziej w nim lubisz" WIECZNY ODPOCZYNEK RACZ MU DAĆ PANIE [attachment=490] |