Dotykiem Wiatru - forum poezji amatorskiej.
ZWIERZENIA BYŁEGO FANFARONA - Wersja do druku

+- Dotykiem Wiatru - forum poezji amatorskiej. (http://dotykiemwiatru.grd.pl)
+-- Dział: Nasza Proza (/forum-6.html)
+--- Dział: Opowiadania (/forum-29.html)
+--- Wątek: ZWIERZENIA BYŁEGO FANFARONA (/thread-1008.html)



ZWIERZENIA BYŁEGO FANFARONA - Owsianko - 2009-02-22 20:31:53

Wyobrażam sobie, że napisałem opowiadanie i choć można się z tego uśmiać, zostało wydrukowane. Zakładam, że ktoś je przeczytał. Zachęcony, biorę się za kolejne, tym razem świadomie, wierząc w potrzebę jego napisania, no i w to, że pokrzepi mnie na znaczeniu. Jednak następne też było do chrzanu. Zacząłem pisać trzecie. Również o niczym, ale z mile widzianą pointą. Pointa, razem z opowiadaniem, znalazła się w druku i otrzymałem, na początek, wiązankę życzliwych słów z otuchami.

Wyobrażam sobie, że nabrałem ochoty do istnienia w aktualnym kolorze, a profesja wziętego nudziarza zaczęła mi konweniować. Przejęty sodową rolą, wziąłem się do pisania kobyły. Ale powieść w wydaniu bufona ma swoje za uszami: atrakcyjny wątek, miłosną i koniecznie trzymającą za grdykę akcję, obleśnie żwawą i o społecznym wydźwięku, dużo wyczynowego seksu, egzystencjalnych muld, pomarańczowych zachodów słońca na tle westchnień i niedostępnych gór, romantyczne pogwarki z najstarszymi góralami, bosymi filozofami zmierzającymi do życiowej prawdy przez piach po szkle, frazesowe kontenery ze starymi śpiewkami, rozkoszny zawrót głowy, sława, chwilowo modne znajomości, listy ze stekiem gratulacji, telefaksy i SMS - y od raptownych fanów, wazeliniarzy rozdzierających szaty nad nie swoimi upadkami, jakieś monstrualnie skąpe honoraria, a wszystko nafaszerowane troską o człowieka, spreparowane tak, by wyciągnąć z pióra następny przekaz.

Zgodnie z przepisem na rewelację, wziąłem się za tworzenie fabularnego pieścidełka. Powiedziałem sobie, że jeśli taka liryczna fujara jak X, mógł zmajstrować “Y w Z”, to tym bardziej ja, którym sporo chwil zmarnował na czytaniu Jaspersa i Fromma, ja, który znam Cendrasa na wyrywki, a w małym palcu mam wszystkie nie napisane utwory Nabokova!

Obecnie, już po publikacji dzieła, które okazało ramotą z ambicjami, szmirą opakowaną w poronioną szatę, uważam za minus powieści fakt, że w ogóle trzeba ją pisać. Wypsztykany ze złudzeń, dmucham na zimne; sądzę że jakakolwiek praca nad sobą, wychodzi bokiem. Dlatego teraz, na wszelki wypadek, wolę nie wyobrażać sobie za wiele.