2009-03-10, 01:18:23
Przed obiadem o pierwszej, tak gdzieś w okolicach jedenastej, można było zobaczyć wesołą kawalkadę ochotników wytypowanych do kąpieli. Rykszami do ekspresowego przewożenia, dzierżąc w dłoniach berła imitujące skrobaczki do szlifowania pleców, roześmiane staruszki mknęły korytarzem do łazienki.
Babcie, kiedyś godne zazdrości kobiety, kiedyś ogniste dziewczyny, podlotki z własnymi zębami, rozpaplane w botanicznych ogrodach, przepojone młodością i ochotą na zmierzenie się życiem, wypełnione pomaturalnymi planami, zajęte beztroskim chodzeniem na randki z tysięcznym jedynym, płaczące, niekiedy bez powodu, a niekiedy z powodem, którego już nie pamiętały, drżąc z zimna, siedziały na krzesełku przy wannie, okryte frotowym ręcznikiem i być może po raz pierwszy w życiu czuły się tu jak królowe, być może nikt nigdy przedtem nie dbał o nie tak.
Ich młodość przeszła za szybko. Zamiast życia miały próby ogniowe i skąpe szczęście na wykoślawionych koturnach. Zanim zdążyły naistnieć się do syta, spadły na nie zdania ponad wszelką wytrzymałość, skończyła się ich odrealniona poezja i bujanie w obłokach, skończyły ogrody i marzenia o chłopakach, a zaczęły pieluchy i bóle stawów. Zaczęły wędrówki po utrapieniach i podróże donikąd.
Babcie, kiedyś godne zazdrości kobiety, kiedyś ogniste dziewczyny, podlotki z własnymi zębami, rozpaplane w botanicznych ogrodach, przepojone młodością i ochotą na zmierzenie się życiem, wypełnione pomaturalnymi planami, zajęte beztroskim chodzeniem na randki z tysięcznym jedynym, płaczące, niekiedy bez powodu, a niekiedy z powodem, którego już nie pamiętały, drżąc z zimna, siedziały na krzesełku przy wannie, okryte frotowym ręcznikiem i być może po raz pierwszy w życiu czuły się tu jak królowe, być może nikt nigdy przedtem nie dbał o nie tak.
Ich młodość przeszła za szybko. Zamiast życia miały próby ogniowe i skąpe szczęście na wykoślawionych koturnach. Zanim zdążyły naistnieć się do syta, spadły na nie zdania ponad wszelką wytrzymałość, skończyła się ich odrealniona poezja i bujanie w obłokach, skończyły ogrody i marzenia o chłopakach, a zaczęły pieluchy i bóle stawów. Zaczęły wędrówki po utrapieniach i podróże donikąd.