2015-10-23, 23:37:22
„Wokoło mówią, gminna wieść niesie.
Dziewka błądziła po ciemnym lesie”
Taka skromna, taka nieśmiała.
Dziewka błądziła ze strachu drżała.
Na dziewce kusa uboga spódnica –
pewnikiem panna, zabłąkana dziewica.
W rączce trzyma latarkę kadmową –
to w prawo to w lewo wciąż kręci głową.
Sprośne piosenki na cały głos śpiewa –
echo w dal niosą wiekowe drzewa.
Po leśnych duktach chyżo przemyka.
Wtem pohukiwanie słyszy puszczyka.
Dziewka:
– Tatulu, tatulu,
kto wystraszone serce uciszy –
wlazła bym do nory myszy.
Dziewka, jak ten słup soli stoi.
Bardzo się boi, bardzo się boi.
Tam za krzakami jest zbój ukryty.
Degustator to sławny jest w okolicy.
Okowitę w ziemiance litrami pędzi.
Od czasu do czasu, mieszek dukatów
złociutkich zwędzi.
Z ziół dopalacze pachnące wyrabia –
tak do zasiłku uczciwie dorabia.
Wszak bez brzęczącej nie można żyć miedzi –
gdzie jeszcze grosz podnieś,
bidula się biedzi.
Tu nie ma mowy o beztroskim spaniu –
jego czas upływa na ciągłym czuwaniu.
Jak ryś przyczajony,
w gęstwinie zbój siedzi –
każdy krok dziewki z uwagą śledzi.
Sam siebie pyta:
„Kto nocną porą tutaj się pałęta?
Tajniak w przebraniu?
A może święta?”
Dziewka to była rześka i harda –
a nie tam jakaś stara pularda.
Nieboga po śród listowia,
postać złowieszczą dojrzała.
Tak bardzo się bała,
ze strachu drżała
W duchu tak myśli:
– Słuchać nie chciałam mamy i taty.
Dostanę, dostanę dziś tęgie baty.
Na fortel wpadła –
zrzuciła szaty.
Dziewka patrzy, oczom nie wierzy.
Zbój nikczemny już do niej bieży.
Dziewka widokiem tym przerażona.
Woła:
„Och zbóju, zbóju, pójdź w moje ramiona.
Zbóju, nie zważaj na moją niewinność.
Tylko stanowczo czyń swoją powinność.”
Dziewka to była rześka i harda –
a nie tam jakaś stara pularda.
Zbój groźnie krzyczy:
„Hej, hola, hola!”
Do góry podniósł swojego baseballa.
Już miał ofiarę kijem uderzyć.
Złośliwie warkną:
„Nie możesz przeżyć!”
Wtem z rąk wpuścił narzędzie pracy –
gdy w pełnej krasie dziewkę zobaczył.
Oprawca słyszy anielskie głosy –
z klatki piersiowej wyrywa włosy.
Gały wybałusza, szczerzy zębiska –
nigdy nie widział takiego zjawiska.
Dziewka to była rześka i harda –
a nie tam jakaś stara pularda.
Zbój padł na kolana, zawył z rozpaczy –
złorzecząc na ten swój los sobaczy:
„Lesie mój lesie, hej, hola, hola –
zasrana ta moja zbójecka dola.
Gdy byłem dzieckiem słyszałem przecie –
że są przeróżne dziwy na świecie.
A straszne były to opowieści –
o bardzo okrutnym rodzie niewieścim.”
To wszystko wyznał przed dziewką hardą –
a nie tam jakąś starą pulardą.
Dziewka jest słodka, czuła i tkliwa –
tymi słowami zbója zażywa:
„Zbóju, ach zbóju, wszak tego chcesz –
od stóp do głów całą mnie bierz.
Z miłości źródła wciąż będziesz pił.
Dla mnie rabował i dla mnie żył.
Jak dama popieram współczesną modę –
futra, brylanty, wdzięk, styl, urodę.
Tobie oddaje to ciało młode.
Do ciebie należy dusza moja.
Po kres naszych dni –
jam tylko twoja.”
Dziewka to była rześka i harda –
a nie tam jakaś stara pularda.
W tej opowieści jest także puenta.-
Słuchaczu puentę zrozumieć chciej.
Jak poparzony zbój uciekł z lasu.
Kochał inaczej – bo to był gej.
Ryszard Urbaniak
Dziewka błądziła po ciemnym lesie”
Taka skromna, taka nieśmiała.
Dziewka błądziła ze strachu drżała.
Na dziewce kusa uboga spódnica –
pewnikiem panna, zabłąkana dziewica.
W rączce trzyma latarkę kadmową –
to w prawo to w lewo wciąż kręci głową.
Sprośne piosenki na cały głos śpiewa –
echo w dal niosą wiekowe drzewa.
Po leśnych duktach chyżo przemyka.
Wtem pohukiwanie słyszy puszczyka.
Dziewka:
– Tatulu, tatulu,
kto wystraszone serce uciszy –
wlazła bym do nory myszy.
Dziewka, jak ten słup soli stoi.
Bardzo się boi, bardzo się boi.
Tam za krzakami jest zbój ukryty.
Degustator to sławny jest w okolicy.
Okowitę w ziemiance litrami pędzi.
Od czasu do czasu, mieszek dukatów
złociutkich zwędzi.
Z ziół dopalacze pachnące wyrabia –
tak do zasiłku uczciwie dorabia.
Wszak bez brzęczącej nie można żyć miedzi –
gdzie jeszcze grosz podnieś,
bidula się biedzi.
Tu nie ma mowy o beztroskim spaniu –
jego czas upływa na ciągłym czuwaniu.
Jak ryś przyczajony,
w gęstwinie zbój siedzi –
każdy krok dziewki z uwagą śledzi.
Sam siebie pyta:
„Kto nocną porą tutaj się pałęta?
Tajniak w przebraniu?
A może święta?”
Dziewka to była rześka i harda –
a nie tam jakaś stara pularda.
Nieboga po śród listowia,
postać złowieszczą dojrzała.
Tak bardzo się bała,
ze strachu drżała
W duchu tak myśli:
– Słuchać nie chciałam mamy i taty.
Dostanę, dostanę dziś tęgie baty.
Na fortel wpadła –
zrzuciła szaty.
Dziewka patrzy, oczom nie wierzy.
Zbój nikczemny już do niej bieży.
Dziewka widokiem tym przerażona.
Woła:
„Och zbóju, zbóju, pójdź w moje ramiona.
Zbóju, nie zważaj na moją niewinność.
Tylko stanowczo czyń swoją powinność.”
Dziewka to była rześka i harda –
a nie tam jakaś stara pularda.
Zbój groźnie krzyczy:
„Hej, hola, hola!”
Do góry podniósł swojego baseballa.
Już miał ofiarę kijem uderzyć.
Złośliwie warkną:
„Nie możesz przeżyć!”
Wtem z rąk wpuścił narzędzie pracy –
gdy w pełnej krasie dziewkę zobaczył.
Oprawca słyszy anielskie głosy –
z klatki piersiowej wyrywa włosy.
Gały wybałusza, szczerzy zębiska –
nigdy nie widział takiego zjawiska.
Dziewka to była rześka i harda –
a nie tam jakaś stara pularda.
Zbój padł na kolana, zawył z rozpaczy –
złorzecząc na ten swój los sobaczy:
„Lesie mój lesie, hej, hola, hola –
zasrana ta moja zbójecka dola.
Gdy byłem dzieckiem słyszałem przecie –
że są przeróżne dziwy na świecie.
A straszne były to opowieści –
o bardzo okrutnym rodzie niewieścim.”
To wszystko wyznał przed dziewką hardą –
a nie tam jakąś starą pulardą.
Dziewka jest słodka, czuła i tkliwa –
tymi słowami zbója zażywa:
„Zbóju, ach zbóju, wszak tego chcesz –
od stóp do głów całą mnie bierz.
Z miłości źródła wciąż będziesz pił.
Dla mnie rabował i dla mnie żył.
Jak dama popieram współczesną modę –
futra, brylanty, wdzięk, styl, urodę.
Tobie oddaje to ciało młode.
Do ciebie należy dusza moja.
Po kres naszych dni –
jam tylko twoja.”
Dziewka to była rześka i harda –
a nie tam jakaś stara pularda.
W tej opowieści jest także puenta.-
Słuchaczu puentę zrozumieć chciej.
Jak poparzony zbój uciekł z lasu.
Kochał inaczej – bo to był gej.
Ryszard Urbaniak